Ministerstwo Finansów planuje wprowadzenie od 1 stycznia podwyżki akcyzy na benzynę, z obecnie obowiazujących 1315 PLN/1000 l do 1565/1000 l. Cały czas powtarza się też kierowcom, że w zasadzie akcyzę należałoby podnieść już teraz, a te kilka miesięcy zwłoki to dobra wola rządu. Tymczasem mamy już i tak drogie paliwo, zwiększenie obciążeń podatkowych pogorszy sytuację wszystkich obywateli.
Kiedy w 2005 r. rząd poprzedniej koalicji obniżył akcyzę na benzynę, tłumaczył to wysokimi cenami ropy i paliw na rynkach światowych i chęcią “ulżenia” polskiemu kierowcy. Akcyza miała być podniesiona wtedy, gdy sytuacja na rynkach światowych się uspokoi. Wg archiwów cenowych e-petrol.pl w sierpniu i wrześniu 2005, gdy nad Zatoką Meksykańską szalał huragan Katrina i mówiło się o skokach cen na rynkach paliwowych, na giełdzie w Londynie ceny zamknięcia kontraktów terminowych ropy Brent mieściły się pomiędzy 60 a 67 USD. Dzisiaj wystarczy otworzyć jakąkolwiek gazetę, by przeczytać, że w zeszłym tygodniu cena ropy pobiła kolejne rekordy, a sumy o których mowa to 78-80 USD za baryłkę, czyli o dobre 10 USD na baryłce więcej, niż we wrześniu 2005 r. Kierowcy w Polsce jeszcze kilka miesięcy temu płacili za litr “bezołowiowej 95” około 3,70-3,80 PLN, teraz cena dochodzi do 4,30 PLN. Zapowiadana podwyżka akcyzy spowoduje skok cen do góry. Kierowcy aut na gaz ostatnio cieszą się bardzo, bo płacą tanio, ale im też rząd
zapowiada podwyżki akcyzy. Dalej gaz będzie konkurencyjny wobec innych paliw, ale czas zwrotu inwestycji w instalację wydłuży się – aparatura gazowa do nowszych samochodów jest droższa.
Ministerstwo Finansów mówi, że owszem, może wycofać się z projektu podwyżek akcyzy, jeśli tylko uda się znaleźć inne źródło porównywalnych dochodów dla budżetu. Tymczasem w Czechach i na Słowacji rządy myślą o walce z drogimi paliwami poprzez... obniżki akcyzy. Do tego chcieliby tę sprawę poruszyć na szczeblu wspólnotowym. Unia wprowadziła minimalne stawki akcyzy dla różnych rodzajów paliw, w przypadku benzyn to 359 EUR na 1000 l. Obniżenie minimów lub ich likwidacja przez całą “25” na pewno dałyby ulgę portfelom kierowców.
ZOBACZ TAKŻE:
Jest też jednak wiadomość pozytywna. Od kilku dni obie polskie rafinerie, Orlen i Lotos, obniżają sukcesywnie ceny swoich produktów. W Płocku tysiąc litrów bezołowiowej 95 od początku tygodnia staniało o prawie 50 PLN, w Gdańsku – o około 80 PLN. W najbliższych dniach powinno to przełożyć się na obniżki cen na stacjach, choć pamiętajmy, że ich rozmiary zależeć będą od decyzji ich właścicieli i kierowników.
Jeśli chodzi o ceny ropy na giełdzie londyńskiej, to baryłka surowca typu Brent (wyznacznikowego dla tego,co dzieje się na rynkach europejskich) kosztowała w środę około południa 73,53 USD za baryłkę. Rynek czeka dzisiaj na cotygodniowy raport Departamentu Energii USA o stanie zapasów paliw w USA. Jeśli potwierdzą się doniesienia o spadku rezerw, można spodziewać się wzrostu cen i przełamania trwającego od kilku dni trendu spadkowego. We wtorek cena ropy wzrosła momentami nawet do 75,41 USD, potem jednak spadła w okolice 73 dolarów, gdzie teraz przebywa. Od 14 lipca, czyli dnia w którym baryłka zamknęła się ceną 77,38 USD, dominowały spadki cen. Ważne będą też ustalenia rozpoczynającego się dzisiaj rzymskiego szczytu międzynarodowego, mającego omawiać sposoby pokojowego zakończenia konfliktu izraelsko-libańskiego.