Cena amerykańskiej ropy WTI wzrosła w Nowym Jorku w poniedziałek do 37,90 dolarów za baryłkę, a ropa Brent przekroczyła psychologiczną barierę 40 dolarów za baryłkę i ustaliła się na poziomie 40,84. Wzrost notowań surowca wiąże się ze spadkiem produkcji w USA.
- Chociaż nadal rosną rezerwy, rynek ma jednak nadzieję, że wkrótce zobaczymy redukcję wydobycia w USA, która może się okazać większa, niż prognozowano - powiedział AFP ekspert rynku naftowego z TD Securities Bart Melek.
Światowa produkcja surowca - mimo jego znacznej nadpodaży - nadal rosła przez wiele ostatnich miesięcy, co wpływało na spadki cen; walcząc o udział w rynku OPEC utrzymywał wydobycie na wysokim poziomie, toteż pod koniec ubiegłego roku cena ropy spadła do najniższego poziomu od kryzysu finansowego.
Na poniedziałkowe wzrosty notowań wpłynęła też zapewne wypowiedź ministra energetyki Zjednoczonych Emiratów Arabskich Suhaila ibn Muhammada al-Mazrui, który powiedział: Obecna cena baryłki zaczyna zmuszać cały świat do zamrożenia produkcji i sądzę, że to zamrożenie wchodzi w życie w chwili, kiedy to mówię.
W lutym Arabia Saudyjska i Rosja zaproponowały zamrożenie wydobycia ropy na poziomie ze stycznia.
Na nadpodaż surowca, a zatem i cenę ropy wpłynie też jednak strategia Iraku i Iranu, które mają zamiar zwiększyć produkcję, by powetować sobie straty wynikłe z konfliktów (Irak) lub kosztownych sankcji (Iran).