Ceny miedzi na giełdzie metali w Londynie nadal mocno rosną i zmierzają do najwyższego poziomu od lipca 2015 roku. Rynki łączą to z wzrostami cen ropy naftowej. Spadły też zapasy na LME. Z tego cieszy się KGHM, którego inwestycje zagraniczne mogą w końcu zacząć przynosić zyski.
Miedź w dostawach trzymiesięcznych na giełdzie metali w Londynie wzrosła we wtorek do poziomu 5655 dolarów za tonę, czyli o 1,7 proc. W ciągu tygodnia zyskała już prawie 5 proc.
Z takiego obrotu sprawy może się cieszyć KGHM, którego akcje w ubiegłym tygodniu zaliczyły mocną korektę wzrostu z poprzedniego tygodnia. Liczone w setkach milionów dolarów inwestycje w Chile i Kanadzie przy takim obrocie spraw mogą zacząć w końcu przynosić zyski.
Na rynkach utrzymują się spekulacje, że wydatki na przemysł i rozwój infrastruktury na świecie wzrosną w przyszłym roku. To napędza falę dobrych nastrojów wśród inwestorów i zachęca ich do zakupu surowców, w tym metali przemysłowych.
"Ceny miedzi wzrosły w reakcji na spadek zapasów na Londyńskiej Giełdzie Metali. Są one teraz o 30 proc. niższe niż w ubiegłym miesiącu, co sugeruje, że rynek coraz bardziej się zawęża" - napisała w swoim raporcie australijsko-nowozelandzka firma analityczna ANZ
- Nastąpiła zmiana oczekiwań dotyczących perspektyw dla rynków surowców i apetyt inwestorów rośnie - mówi Daniel Hynes, starszy strateg ds. rynku surowców w Australia & New Zealand Banking Group Ltd. - Chociaż metale mogą wyglądać na "wykupione" w krótkiej perspektywie, to na razie nie doszliśmy do poziomu, gdzie będzie widoczna reakcja ze strony podaży - dodaje.
W ciągu ostatniego miesiąca inwestorzy mocno interesują się metalami w reakcji na oceny, że poprawiają się perspektywy dla tej części rynku, bo w gospodarkach USA i Chin może utrzymać się ożywienie popytu. W Chinach popyt ma wzrosnąć o 3-5 proc. w związku m.in. z polityką stymulacji gospodarki przez rząd w Pekinie.
Analitycy wskazują jednocześnie na rajd na cenach ropy, które doszły do najwyższych cen od października w związku ze zbliżającym się porozumieniem krajów OPEC. Oczekiwania wzrostu inflacji powodują, że zyskują na tym też metale.
Niektórzy analitycy wypowiadają się jednak w ostrożnym tonie, jak UBS Group, i wskazują, że rajd cen m.in. miedzi poszedł za daleko.
- Miedź znów może stanieć do 5000 dolarów za tonę, biorąc pod uwagę fundamenty zarówno strony podażowej, jak i popytu na ten metal - powiedział w wywiadzie dla TV Bloomberg Dominic Schnider, ekonomista UBS. - Raczej nie przyłączyłbym się do innych kupujących, jeśli chodzi o miedź - dodał.