Saudyjski książę Mohammed bin Salam namawia OPEC i Rosję, aby przedłużyć porozumienie, na mocy którego najwięksi producenci ropy przykręcili kurek. Światowe giełdy na tę deklarację zareagowały wzrostem ceny blisko poziomu 60 dol. za baryłkę.
Historyczne porozumienie Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) przykręcające światowe wydobycie ropy do 32,5 mln baryłek dziennie poparte przez państwa spoza kartelu funkcjonuje od początku roku.
Jak pisaliśmy w money.pl, 11 krajów kartelu zmniejszyło wydobycie o 1,12 mln baryłek dziennie do poziomu 29,93 mln dziennego wydobycia. Tylko Arabia Saudyjska przykręciła kurek najmocniej od 8 lat ograniczając wydobycie o ponad 700 tys. baryłek dziennie. To momentalnie odbiło się na światowych cenach tego surowca. Wartość ropy zaczęła rosnąć. W dwa miesiące od podpisania porozumienia ceny wzrosły średnio o około 20 proc.
Deklaracja ta obowiązuje jednak do marca 2018 roku. Nie jest tajemnicą, że w ramach OPEC przygotowywany jest plan wyjścia z umowy o niższej produkcji - przypomina "Bloomberg". Strategia ma jednak ograniczyć zalanie rynku surowcem, którego i tak wciąż jest za dużo.
Arabia Saudyjska zadeklarowała, że gotowa jest przedłużyć poza pierwszy kwartał przyszłego roku ograniczenie wydobycia i będzie rozmawiać z Rosją oraz namawiać OPEC na przedłużenie porozumienia.
- Książę Muhammad Salman po raz kolejny potwierdził determinację Arabii Saudyjskiej do działań redukujących globalną nadwyżkę tego surowca. Potencjalne przedłużenie porozumienia narzucającego limity wydobycia ropy na większość państw OPEC oraz kilka krajów spoza kartelu (w tym Rosję) to obecnie główny czynnik wspierający wzrost notowań tego surowca – zaznacza w komentarzu Dorota Sierakowska, Analityk surowcowy DM BOŚ SA.
Jak podaje Bloomberg, deklaracje księcia spowodowały wzrost cen ropy naftowej do poziomu bliskiego dwuletniego rekordu. Wczoraj przed zamknięciem giełd cena baryłki brent osiągnęła poziom 59,3 dol.
Czy cena przekroczy poziom 60 dol. bijąc tym samym rekord z lipca 2015 roku? - Duże znaczenie będzie miała reakcja producentów ropy w USA, którzy biorąc pod uwagę wysokie ceny surowca mogą zwiększyć dostawy ropy – komentuje na łamach "Bloomberga" Michael McCarthy, główny strateg CMC Markets w Sydney.