Notowania "czarnego złota" idą w górę blisko 3 proc. Za baryłkę ropy trzeba zapłacić nawet 58 dolarów - najwięcej od 18 miesięcy. Wkrótce ceny mogą być jeszcze wyższe, chyba że porozumienie w sprawie cięcia produkcji nie będzie przestrzegane. Eksperci mają co do tego wątpliwości.
Wtorek jest pierwszym dniem nowego roku, gdy otwarte są giełdy surowcowe. Zarówno w Londynie jak i w Nowym Jorku obserwujemy wyraźne zwyżki cen ropy naftowej. Baryłka surowca, czyli około 159 litrów, kosztuje od 55 do nawet 58 dolarów w przypadku ropy typu Brent. Oznacza to blisko 3-proc. podwyżkę.
Cena ropy bije więc nowe rekordy. Jest na najwyższym poziomie od lipca 2015 roku. W ciągu ostatnich 12 miesięcy podrożała o ponad 100 proc.
Cena baryłki ropy na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1453330800&de=1483484340&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
- Rynek ropy rozpoczął 2017 kontynuacją zwyżek z 2016 roku. W nadchodzących tygodniach uwaga inwestorów skupi się na tym, czy producenci z OPEC i spoza tej organizacji będą faktycznie wdrażać postanowienia dotyczące ograniczenia podaży surowca. Dotychczasowe wiadomości płynące z Kuwejtu i Omanu były na razie pozytywne, ale droga do silniejszych wzrostów notowań surowca będzie kręta - komentuje sytuację Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych Saxo Banku.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu kraje OPEC oraz niektóre państwa spoza kartelu porozumiały się w sprawie solidarnego cięcia produkcji ropy naftowej łącznie o około 1,8 mln baryłek dziennie. Nowe zasady obowiązują od 1 stycznia.
Według Ole Hansena, rozpędzony rynek ropy może jeszcze nieco podbić wyceny, ale w dłuższym okresie czasu powinny być ograniczone do mniej więcej 60 dolarów za baryłkę.
Wątpliwości co do możliwości dalszych podwyżek cen ma także Paweł Grubiak, doradca inwestycyjny w Superfund TFI. Szczególnie pod względem wypełniania zobowiązań dotyczących wspomnianych cięć w produkcji.
- To, czy kraje OPEC i non-OPEC wywiązują się ze swoich zobowiązań, ma być monitorowane przez specjalnie utworzony komitet, o czym niedawno poinformował minister do spraw ropy naftowej Kuwejtu. Tymczasem według ostatnich danych, spora część sygnatariuszy porozumienia wykorzystywała ostatnie miesiące 2016 roku do zwiększenia produkcji - podkreśla Grubiak.
Ekspert Superfund TFI wskazuje m.in. na rekordowe poziomy wydobycia w Rosji. W grudniu produkcja ropy naftowej w tym kraju wyniosła 11,21 mln baryłek dziennie. Po upadku ZSRR ani razu nie była większa.