W środę kończy się nieformalny szczyt producentów ropy w Algierii. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów. W oczekiwaniu na rozstrzygnięcia ceny ropy ustabilizowały się poniżej 47 dolarów, choć analitycy ostrzegają przed możliwymi spadkami.
Wyjątkowo spokojnie wygląda sytuacja na rynku ropy naftowej. Ceny surowca od rana niewiele się zmieniły, choć w ostatnich kilku dniach zdarzało się, że wahania przekraczały nawet 2 dolary na baryłce. Inwestorzy z coraz większym zniecierpliwieniem wyczekują na komunikat kończący nieformalny szczyt producentów ropy naftowej, który odbywa się w Algierii.
Jak skończą się negocjacje w sprawie uregulowania rynku, na którym wciąż więcej produkuje się surowca niż jest potrzeba? Wydaje się, że oczekiwania inwestorów nie są wygórowane.
- Na podstawie ostatnich wypowiedzi przedstawicieli wiodących krajów OPEC oraz Rosji trudno jest doszukać się możliwości kompromisu - zauważa Rafał Sadoch, analityk Domu Maklerskiego mBanku. - Kraje takie jak Iran czy Nigeria będą za wszelką cenę dążyły do pełnego odbudowania mocy produkcyjnych.
We wtorek Iran odrzucił propozycje Arabii Saudyjskiej dotyczące zamrożenia produkcji ropy naftowej na poziomie nieprzekraczającym 4 mln baryłek dziennie, chcąc mieć możliwość zwiększenia wydobycia do około 4,1 mln (obecnie irańska produkcja oscyluje w okolicach 3,6 mln).
Co z innymi ważnymi graczami na rynku? Bardziej skłonni do ustępstw są takie kraje jak Arabia Saudyjska czy Rosja. Według Sadocha pierwszy z nich mógłby ograniczyć część swojej produkcji, aby nie doprowadzić do dalszego wzrostu wydobycia ropy przez Irańczyków. Rosja z kolei jest gotowa przystąpić do jakiegokolwiek porozumienia, które by tylko spowodowało wydźwignięcie notowań ropy na wyższe poziomy. Przypomnijmy, że około połowa dochodów budżetowych Rosji zależy od wpływów z wydobycia ropy oraz gazu.
- Wydaje się, że przy stłumionym popycie, zamrożenie produkcji na obecnych poziomach przy wyłączeniu takich krajów jak Iran czy Nigeria nie przyczyni się do ograniczenia nadpodaży na rynku. W związku z małymi oczekiwaniami przestrzeń do spadku notowań ropy jest relatywnie niższa niż do wzrostów w przypadku niespodziewanego postępu w rozmowach - komentuje Sadoch.
Na razie cena ropy na giełdzie w Londynie jest na tym samym poziomie co wczoraj, czyli w okolicach 46,75 dolarów.
Tak kształtują się ceny ropy w tym roku src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1451602800&de=1475013600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Jak podkreśla Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ Banku, praktycznie cały wrzesień na rynku ropy naftowej upływa pod znakiem stabilizacji cen w obliczu braku jakiegoś ważnego impulsu, który mógłby rozpocząć kolejny większy ruch cenowy.
- Takim impulsem mogłoby być porozumienie producentów ropy naftowej w sprawie solidarnych działań wspierających notowania tego surowca. Niemniej wiele wskazuje na to, że i tym razem nadzieje inwestorów na porozumienie okażą się płonne i żadnego porozumienia we wrześniu nie będzie. Wygląda więc na to, że trwające do dzisiaj rozmowy zakończą się fiaskiem, a to oznaczałoby utrzymanie się presji spadków na rynku ropy naftowej - ostrzega Sierakowska.