W środę baryłka europejskiej ropy Brent wzrosła o 1,8 proc. i przekroczyła 86 dol. a amerykańskiej WTI - 76 dol. To najwyższe poziomy od 2014 roku. W czwartek mamy jednak spadki o 0,4 proc. Może to i marne pocieszenie, ale jest istotny powód do chwili oddechu dla kierowców w obserwowaniu, jak cyferki na stacjach idą w górę.
- Ważniejsze od innych wiadomości jest ta z Rijadu, że... Arabia Saudyjska i Rosja zwiększą produkcję - powiedział agencji Reuters Stephen Innes, główny trader w Oanda w Singapurze.
Notowania ropy europejskiej
Zobacz też: Zaginiona ropa na dnie Zatoki Meksykańskiej [Pixel]
Rosja zawarła z szejkami prywatną umowę we wrześniu - podał Reuters w środę. Ustalono, że wielkość produkcji wzrośnie i to jeszcze przed konsultacjami w tej sprawie z innymi krajami, w tym członkami kartelu OPEC.
Ma to być reakcja na sankcje USA względem irańskiego sektora wydobywczego, co według analityków może wycofać z rynku około 1,5 mln baryłek dziennie. Krok ze strony Rosji i Arabii Saudyjskiej to oczywiście nie jest gest charytatywny i władców tych państw nie wzruszył ciężki los kierowców. Po prostu obawiają się spadku popytu.
Wzrost cen ropy tworzy zły klimat inflacyjny, który może ograniczyć popyt. Spółka konsultingowa JBC Energy twierdzi, że cena Brent powyżej 80 dol. za baryłkę wpłynie na mocne spadki kursów walut w wielu krajach rozwijających się, co ogranicza tempo wzrostu ich gospodarek. W konsekwencji w przyszłości spadną możliwości zakupu przez nie surowca. Wtedy to producenci ropy mogliby być w kłopotach.
- Nie chodzi nam o zmiany kosmetyczne. Tniemy nasze prognozy popytu w 2018 roku o 300 tys. baryłek dziennie do poniżej 1,1 mln baryłek - podali analitycy JBC Energy dla ceny Brent powyżej 80 dol.
Co więcej, wzrost kursu napędza produkcję w USA, czyli paradoksalnie na cięciu produkcji przez OPEC najwięcej zarobią Amerykanie. Ci są co prawda drugim po Chinach największym światowym importerem ropy, ale w miarę wzrostu własnej produkcji mogą sprowadzać coraz mniej.
Opublikowane w środę dane agencji rządowej EIA z ubiegłego tygodnia wskazują właśnie na scenariusz wzrostu produkcji z amerykańskich łupków. Zapasy w USA wzrosły o 8 mln baryłek do 404 mln baryłek. To najwyższy wzrost od marca 2017 roku. Produkcja utrzymała się na rekordowym poziomie 11,1 mln baryłek dziennie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl