Kurs ropy mocno spadł na giełdach zaraz po informacji o zaskakująco wysokim wzroście zapasów w amerykańskich magazynach. Te dane świadczą o dynamicznie rosnącej produkcji, która może zachwiać planami OPEC ograniczenia światowej podaży surowca. Do tego popyt w Chinach rośnie coraz wolniej, mniej kupują też amerykańscy konsumenci. Spadki nie trwały jednak długo i rynek szybko odbił w górę.
Zapasy ropy naftowej w USA wzrosły w ciągu ostatniego tygodnia o 13,8 mln baryłek. To drugi najwyższy wzrost w historii. Zaskakujący, bo spodziewano się spadku tempa przyrostu zapasów do 2,5 mln baryłek.
Takie wiadomości świadczą zazwyczaj o wysokiej dynamice produkcji amerykańskich szybów wiertniczych. Plan OPEC i 13 krajów spoza kartelu, by zrównoważyć rynek w pierwszej połowie roku poprzez zmniejszenie produkcji, może przez to nie wypalić, a przynajmniej nie być tak skuteczny jak planowano.
Analitycy Goldman Sachs już poprzedniego dnia, po publikacji podobnych danych przez API, wskazywali jednak, że większe zapasy świadczą nie tyle o wyższej produkcji, ile o spadku popytu w USA. ,,Popyt na benzynę spadł o 460 tys. baryłek dziennie w styczniu. Takie spadki w historii miały miejsce tylko podczas recesji" - piszą analitycy.
Notowania ropy, choć spadały przez dwa pierwsze dni tygodnia po ponad 1,5 proc., w środę wcale nie wyglądały w środę, jakby miały odbić w górę.
Zaraz po opublikowaniu danych EIA (Energy Information Administration) o zapasach, kurs amerykańskiej ropy WTI spadł o ponad 1 proc., by jednak po kilkunastu minutach odzyskać wszystkie straty. Cena zeszła przez chwilę w pobliże 51 dolarów za baryłkę, najniżej od trzech tygodni. Potem jedna odbiła w górę. Pół godziny po danych EIA rosła nawet o 0,8 proc. do 52,6 dolarów.
Cena europejskiej ropy Brent, która ma większy wpływ na ceny na naszych stacjach, spadała o niecały procent do 54,5 dolara, by potem... rosnąć o 1,0 proc.
Notowania tygodniowe ropy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1485965730&de=1486573800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=oilc&colors%5B1%5D=%23e823ef&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
We wtorek EIA potwierdziło, że rośnie i produkcja, ale wolniej niż wcześniej szacowano. W ciągu roku oczekuje się, że zwiększy się o 100 tys. baryłek dziennie i osiągnie poziom 8,98 mln baryłek dziennie. W 2018 roku ma jednak nastąpić skok o 550 tys. baryłek - podaje Agencja Reutera.
To poziomy dużo niższe niż zaplanowało w swoim planie redukcji OPEC i innych krajów - 1,8 mln baryłek dziennie - ale jeśli zestawić to ze spadkiem popytu to sytuacja robi się interesująca.
Ceny są również pod wpływem informacji z Chin. Popyt na paliwa wzrósł tam o 2,5 proc. w ubiegłym roku, ale rok wcześniej było to 3,1 proc., a dwa lata wcześniej 3,8 proc. - jak wyliczyła Agencja Reutera.