W okresie tym negatywnie na notowania „czarnego złota" oddziaływał umacniający się dolar, spadek wartości którego powoduje, że denominowane w nim surowce stają się mniej atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych. W ostatnim czasie ceny ropy wzrosły powyżej poziomu 80 USD za baryłkę ze względu na zwiększony popyt na olej opałowy pod wpływem bardzo niskich temperatur na półkuli północnej. Jednak wraz z nadejściem ocieplenia i bardziej optymistycznymi prognozami meteorologicznymi zapotrzebowanie na paliwa grzewcze malało, co spychało ceny ropy w dół.
Czynnikiem, który także istotnie determinował cenę „czarnego złota" były informacje napływające z chińskiej gospodarki. W opinii wielu uczestników rynku Państwo Środka odegra w tym roku najważniejszą rolę na rynku tego surowca. Przewiduje się, że w br. import ropy naftowej do Chin może zwiększyć się o 15% w stosunku do roku 2009 m.in. ze względu na rozpoczęcie drugiej fazy tworzenia strategicznych rezerw tego surowca. W minionym tygodniu presję spadkową na notowania ropy wywierały kolejne kroki podjęte przez chińskie władze monetarne, mające na celu stopniowe zacieśnianie polityki pieniężnej. Chiny starają się schłodzi rozgrzany do czerwoności rynek kredytowy, jednak nie decydują się na podniesie stóp procentowych z obawy, że mogłoby to przyciągnąć do kraju więcej kapitału zagranicznego. Z tego względu stosują inne metody m.in. podniesie stopy rezerw obowiązkowych.
Działania te przełożyły się negatywnie na cenę ropy, gdyż inwestorzy obawiali się, że ograniczona akcja kredytowa, przełoży się na wolniejsze tempo wzrostu i tym samym mniejszy popyt na surowce. Doniesienia o dalszym schładzaniu gospodarki przyćmiły nawet odczyt dynamiki PKB Chin za czwarty kwartał, który wyniósł 10,7% r/r, a w całym 2009 roku gospodarka Państwa Środka wzrosła o 8,7% r/r.
W ostatnim czasie ceny ropy naftowej zachowywały się podobnie do notowań ryzykownych aktywów, a wyrazem tej zbliżonej zależności była reakcja kursu surowca po wystąpieniu prezydenta Obamy na temat konieczności nałożenia surowszych regulacji na działalność dużych instytucji finansowych. Perspektywa mniejszych dochodów banków pociągnęła światowe giełdy w dół, a w ślad za nimi podążyły także notowania „czarnego złota", kończąc ostatecznie tydzień w okolicach poziomu 72 USD za baryłkę.
Początek minionego tygodniu na rynku miedzi rozpoczął się od informacji o spadku zapasów tego metalu w magazynach monitorowanych przez Londyńską Giełdę Metali. Była to pierwsza zniżka od 28 października 2009 roku, jednak spadek ten był spowodowany przez jednorazowe czynniki i w dalszym ciągu znajdujemy się w trendzie wzrostowym zapasów miedzi. Świadczy to o słabym globalnym popycie na ten metal. Jej największym konsumentem w dalszym ciągu są Chiny.
W drugiej części tygodnia inwestorzy oczekiwali na dane z chińskiej gospodarki, jednak pomimo pozytywnych odczytów, rynek nie wykazał istotnej reakcji. Pozytywny wpływ zadowalającego tempa wzrostu PKB oraz produkcji przemysłowej ograniczany był przez wyższy od prognoz odczyt wielkości inflacji, co spotęgowało obawy o kontynuowanie zaostrzania polityki monetarnej. Końcówka tygodnia przebiegała podobnie jak na rynku ropy naftowej, czyli pogarszający się sentyment inwestycyjny oraz spadki na giełdach pociągnęły w dół także rynek metali w tym miedzi.