Filipiny to kolejny kraj po Salwadorze, który może wdrożyć zakaz wydobycia surowców metodą odkrywkową. Regina Lopez, minister środowiska Filipin przeprowadziła kontrole, w wyniku których w lutym nakazała zamknięcie połowy z działających tam kopalń. Za sprawą lobbingu firm wydobywczych minister została usunięta ze stanowiska przez Kongres, ale radykalny dokument zdążyła podpisać.
Szkody dla środowiska, w tym również dla wód gruntowych, ale także wobec społeczności lokalnych, jakie wywołują gigantyczne kopalnie odkrywkowe na Filipinach są bardzo poważne.
Użycie roztworów silnie toksycznych cyjanków do prowadzenia odkrywki zatruwa środowisko i ujęcia wody. Jak przypomina Instytut Globalnej Odpowiedzialności, ich użycia zakazano już m.in. na Kostaryce, w Niemczech, Czechach i Turcji. Teraz również Parlament Europejski wezwał Komisję, aby jak najszybciej wprowadziła całkowity zakaz wydobycia surowców z wykorzystaniem technologii, które używają cyjanków.
Prócz zanieczyszczeń, wydobycie metali - w tym złota - w ten właśnie sposób pochłania ogromne ilości wody, o której deficycie mówi się coraz więcej i głośniej. Tylko 3 proc. zasobów Ziemi stanowi woda słodka, której 70 proc. uwięzione jest w lodowcach - podaje WWF. Oznacza to, że woda dostępna do picia to zaledwie 1 proc światowych zasobów wodnych. Przemysłowe jej wykorzystanie, globalne ocieplenie oraz zanieczyszczenia stale zmniejszają te zasoby.
Po serii kontroli, jakie zleciła tamtejsza minister środowiska Regina Lopez, wydano nakaz zamknięcia 22 kopalń 41 kopalń i anulowania dziesiątek kontraktów wydobywczych w nieużywanych kopalniach - podaje Reuters.
Jak przekonywała szefowa resortu, spośród 14 wielkich dołów wydobywczych aż 10 zostało porzuconych.
Lopez w celu ochrony środowiska zdecydowała obrać drogę, którą zaledwie parę miesięcy wcześniej podążył Salwador, o czym pisaliśmy w money.pl. Minister zapowiedziała wprowadzenie zakazu wydobycia metodą odkrywkową złota, srebra, miedzi oraz niklu, którego Filipiny są czołowym producentem w skali świata, czym wywołała burzę w kraju.
Taki zakaz szczególnie zaszkodziłby interesom największego w kraju przedsięwzięcia wydobywczego na wyspie Mindanao w prowincji South Cotabato. Projekt Tampakan szacowany jest na 5,9 mld dol. i zorientowany jest na wydobycie miedzi i złota.
Radykalna polityka minister popierana przez prezydenta Rodrigo Duterte'a wywołała falę protestów koncernów górniczych w kraju. Ich zdaniem, działalność Lopez jest nielegalna i szkodliwa dla gospodarki kraju, który w dużej mierze opiera się na wydobyciu. Lopez została bowiem mianowana 10 miesięcy temu, ale jej nominacja nie została potwierdzona przez Komisję ds. Mianowań.
Zarówno zapowiedzi, jak i ostatnie decyzje Reginy Lopez, Izby Górnicze Filipin uznały więc nie tylko za absurdalne, ale i nielegalne. Doprowadziły również do tego, że minister stanęła przed komisją Kongresu, by odpowiedzieć na zarzuty grup pro-wydobywczych.
Jak donosi Reuters, Lopez, niepewna wyniku przesłuchań, podpisała radykalny dokument. Zgodnie z obawami mandat szefowej resortu został jednak cofnięty przez Kongres podczas majowej sesji - donosi BBC.
Lopez liczy, że jej misję będzie kontynuował wspierający ją dotąd w działaniach prezydent Rodrigo Duterte. Tymczasem koncerny górnicze już odwołały się od decyzji byłej minister środowiska i starają się udowodnić brak mocy prawnej jej ostatnich działań.
Jak zaznacza Instytut Globalnej Odpowiedzialności, podobne ruchy zmierzające do ochrony środowiska niszczonego przez wydobycie metodą odkrywkową, działają w wielu miejscach na świecie. W Panamie zabroniono wydobycia na terenach zamieszkanych przez ludność rdzenną, a w Argentynie – w pobliżu lodowców. W Kolumbii kolejne gminy organizują referenda, w których przytłaczająca większość głosuje przeciwko wpuszczeniu firm wydobywczych.