Kolejny tydzień zakończony rekordami cenowymi na rynkach towarowych. Hossa na rynku surowców trwa, czemu sprzyja sytuacja na rynku walutowym i procesy zachodzące w gospodarce światowej.
Wywindowane ceny towarów są główną przyczyną nasilającej się presji inflacyjnej właściwie w każdym zakątku globu. Z drugiej strony zauważalnie spada tempo wzrostu gospodarczego w Eurolandzie (Komisja Europejska znacząco obniżyła prognozy tempa wzrostu PKB strefy euro z 2,7% szacowanych jeszcze w listopadzie do 1,8% obecnie), Wielkiej Brytanii i Japonii. Seria fatalnych danych makroekonomicznych z USA pokazuje, że największej gospodarce świata bardzo trudno będzie uniknąć stagflacji.
Zrewidowana w dół do 0,6 % dynamika PKB w IV kwartale 2007 r wraz z pogarszającą się sytuacją na rynku nieruchomości, której towarzyszy szybki wzrost cen (inflacja w cenach producentów wzrosła w styczniu o 1% w ujęciu m/m) skutecznie pogarszają nastroje panujące wśród konsumentów amerykańskich. Dodatkowo rośnie średnia liczba cotygodniowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy wraz z wysoką inflacją zdecydowanie uszczupla portfele Amerykanów i tym samym ogranicza popyt wewnętrzny. A to od poziomu konsumpcji w dużej mierze uzależniona jest kondycja amerykańskiej gospodarki i firm tam działających.
Spadek zamówień na dobra trwałe i odczyt indeksu Chicago PMI, znacznie poniżej granicznego poziomu 50pkt. oddzielającego ekspansję od recesji, obrazuje stan w jakim obecnie znajduje się amerykański przemysł. Z pewnością USA nie będą lokomotywą światowego wzrostu w tym roku, i kwestą czasu jest to kiedy sytuacja ta negatywnie odbije się na pozostałych regionach. Gospodarka Japonii uzależniona od eksportu do USA, z mozołem próbująca wyjść z wieloletniej recesji może ponownie znaleźć się w trudnej sytuacji. Umacniający się na fali pesymizmu jen ( USD/JPY wyceniany jest na początku marca na poziomie 102,60, najniższym od trzech lat) także nie sprzyja odbiciu tamtejszej gospodarki.
Podobnie, kraje strefy euro poczują spadek koniunktury w USA i Japonii co przy niezwykle silnym kursie wspólnej waluty zmusi Europejski Bank Centralny do poluzowania polityki monetarnej w drugiej połowie roku. Odpowiedzią na nieciekawą sytuację światowej gospodarki są trwające od początku roku spadki głównych indeksów giełdowych. W związku z tym, inwestorzy poszukują możliwości lokowania kapitałów w bezpieczne instrumenty, wycena których nie jest związana ze słabnącym, światowym cyklem koniunkturalnym a które jednocześnie skutecznie chroniłyby przed inflacją.
Surowce, a zwłaszcza metale szlachetne, postrzegane są jako inwestycja spełniająca te dwa warunki. 3 marca cena złota z natychmiastową dostawą osiągnęła rekordową wartość 984,60USD za uncję, zyskując w ciągu dwóch tygodni 8%. Srebro wzrosło do najwyższego od 27 lat poziomu 20 USD za uncje. Wzrost cen paliw i żywności zmusza kapitał do poszukiwania alternatywnych inwestycji antyinflacyjnych. Po pokonaniu w styczniu oporu na 850 USD złoto z płytkimi korektami nieprzerwanie zyskuje na wartości.
W zgodnej opinii analityków tak długo jak dolara będzie wyprzedawany a ropa utrzymywać się będzie powyżej 100 USD, trend wzrostowy złota będzie podtrzymany. Perspektywa osiągnięcia psychologicznej bariery 1000 USD wydaje się bliska i patrząc na zmienność dziennych wahań cen możliwa do osiągnięcia w trakcie najbliższych sesji. Przeprowadzona 28 lutego ankieta wśród 22 dilerów zajmujących się tym rynkiem jasno pokazała sentyment panujący na nim. 17 spośród nich rekomenduje w dalszym ciągu zajmowanie długich pozycji, trzech było neutralnie nastawionych a zaledwie dwóch sugerowało wykorzystanie bieżących poziomów do sprzedaży.
Oprócz rekordowo taniego dolara (indeks dolara obrazujący jego siłę, a właściwie słabość wobec sześciu walut głównych spadł do najniższego poziomu 73,53 pkt od 1973r , czyli momentu kiedy powstał) do wzrostów cen metali przyczyniają się czynniki natury podażowej. Ograniczone wydobycie oraz malejąca podaż złota ze strony banków centralnych i Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie są w stanie zaspokoić rosnącego popytu. Pierwszym wsparciem technicznym dla kursu złota jest rejon 930-940 USD za uncję, kolejny zlokalizowany jest w okolicy 890-900 USD. Rekordowe ceny platyny wywołane są w jeszcze większej mierze niż w przypadku złota czynnikami podażowymi. RPA dostarcza 80% światowej produkcji platyny na rynki towarowe.
Trwające od połowy stycznia problemy w dostawach prądu w tym kraju ograniczają wydobycie w miejscowych kopalniach. Dodatkowo największy koncern produkujący platynę Anglo Platinum Ltd. boryka się z awariami pieców hutniczych niezbędnych w procesie produkcji. Właśnie obawy o mniejszą podaż tego cennego metalu przy jednocześnie utrzymującym się na wysokim poziomie popycie wydają się być bezpośrednim powodem tak gwałtownej aprecjacji cen w tym roku. 22 lutego cena platyny wzrosła do rekordowego poziomu 2206 USD za uncję.
Co prawda od tego czasu kurs stracił od rekordowej wartości o 2,2%, co tłumaczy się krótkoterminową realizacją zysków. Jak by nie było, od początku roku kruszec ten podrożał o około 40%. 3 marca cena ropy naftowej przekroczyła poziom 102 USD za baryłkę. Wzrosty napędzane są po części spekulacjami, że na marcowym spotkaniu OPEC w najlepszym razie podejmie decyzję o pozostawieniu wydobycia na niezmienionym poziomie, choć są i opinie o możliwej jego redukcji. W kontekście rekordowych notowań ropy na poziomie 103,05 odnotowanych 29 lutego, trudno jednak oczekiwać aby OPEC zdecydował się na taki krok.
Drożejąca ropa zwiększa zainteresowanie alternatywnymi paliwami. Tym tłumaczone są rekordowe ceny soi i kukurydzy osiągnięte na początku tygodnia na giełdzie w Chicago. Kontrakt na zakup oleju sojowego z majową dostawą wzrósł w ubiegłym miesiącu o 28%, co stanowi największy miesięczny wzrost od 1983 r. Na przestrzeni roku cena tego surowca, tak jak wielu innych towarów podwoiła się. Popyt znacznie przekraczający popyt wywindował ceny pszenicy do nowych rekordów. Cena najbardziej płynnego kontraktu na dostawę pszenicy osiągnęła w tym tygodniu poziom 13,49 USD za buszel, co stanowi 22% wzrost od początku lutego.
Przełom wieków przyniósł zachłyśnięcie się nowymi technologiami i bańkę internetową. Pierwsze lata nowego wieku to nieprzerwana hossa na rynku nieruchomości, gdzie normą były kilkudziesięcio procentowe zyski w skali roku. Konsekwencje tej bańki pogrążyły wiele instytucji finansowych i zepchnęły gospodarkę amerykańską w recesję. Teraz swoje apogeum osiąga rynek surowców, posiadanie których ma być panaceum zarówno na wysoką inflację i słaby wzrost gospodarczy. Podobnie jak w przypadku poprzednich baniek spekulacyjnych, każdy poziom cen jest dobry do zajmowania długich pozycji bo przecież wkrótce będzie jeszcze drożej.