Przez ostatnie półtora roku ceny ropy spadły o ponad 70 procent i dziś oscylują w okolicach 30 dolarów za baryłkę, wykańczając przy tym wiele amerykańskich firm. Jednak zdaniem głównego ekonomisty firmy Global Insight, Narimana Behravesha, najgorsze, jeśli chodzi o ceny surowca, jeszcze przed nami. Uważa on, że możemy się w tym roku przygotować na spadki nawet do 20 dolarów.
Tymczasem ;atem 2014 roku za baryłkę ropy Brent trzeba było zapłacić około 110 dolarów. Gigantyczne spadki jednak jeszcze się nie skończyły. - Czy realne jest osiągnięcie bariery 20 dolarów jeszcze w tym roku? Uważam, że tak - powiedział Behravesh w rozmowie z Business Insiderem podczas forum ekonomicznego w Davos, ale jednocześnie uspokoił, że taka sytuacja powinna być tymczasowa. - Przy takim poziomie produkcja będzie nieopłacalna i może gdzieniegdzie być wstrzymywana.
Według ekonomisty na podwyżkach cen ropy powinno zależeć przede wszystkim Arabii Saudyjskiej, której gospodarka opiera się w zasadzie głównie na handlu surowcem. W 2015 roku z powodu niskich cen deficyt budżetowy tego kraju wyniósł blisko 98 miliardów dolarów.
Ekonomista wskazuje również, że mimo trudnej sytuacji Saudyjczycy mogą zmniejszyć dostawy w każdej chwili, bo mają możliwość ratowania budżetu rezerwami budżetowymi. W ten sposób kraj spokojnie może przetrwać jeszcze przez rok, a być może i przez dwa. - Saudyjczycy są gotowi, by zagrać na "przeczekanie" - wskazuje Behravesh, który w Global Insight nadzoruje pracę prawie 400 ekonomistów i analityków.
- Wygranymi takiej sytuacji są przede wszystkim odbiorcy w krajach rozwiniętych i rozwijających się - tłumaczy ekonomista. - Przegrani to z kolei kraje o bardzo kosztownej technologii wydobycia ropy, tacy jak Rosja czy Wenezuela.
Amerykanie wołają "mayday"
Niskie ceny ropy doskwierają również amerykańskim firmom. Jak wskazuje CNN, aż 42 przedsiębiorstwa, które zajmują się wydobyciem i obróbką surowca, złożyły w ubiegłym roku wnioski o upadłość.
Eksperci porównują obecną sytuację do tego, co wydarzyło się w 1986 roku, gdy ze względu na niskie ceny ropy upadła co czwarta amerykańska firma w tym sektorze. Z opóźnieniami w spłacaniu długów radzić sobie musi już 11 procent firm w branży, podczas gdy rok wcześniej było to zaledwie 0,5 procenta.
Takie liczby mogą się utrzymać dłużej, co wskazuje na przykład amerykańska agencja ratingowa Fitch.
Wszystko dlatego, że wiele firm zadłużyło się w momencie, gdy ropa kosztowała ponad 100 dolarów za baryłkę. Dziś muszą sprzedawać po dużo niższej cenie, przez co nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań. - Ludzie w zasadzie wyrzucili pieniądze w błoto, bo myśleli, że ceny nigdy nie spadną - komentuje Mike Lynch, prezes ośrodka badań ekonomicznych i energetycznych.
Jak przypomina CNN, w latach 80. w USA na popularności zyskały nalepki, mówiące "Boże, daj mi jeszcze jeden boom na ceny ropy, a obiecuję tego nie schrzanić". - Chyba ludzie powinni znowu zacząć naklejać te nalepki na zderzaki - kończy Lynch.
Zobacz też: * *Łupki mogą wywołać nowy kryzys. Długi w tej branży przyrastają w błyskawicznym tempie