Szczególnie gwałtowna zniżka dotknęła cen ropy naftowej, które na początku bieżącego tygodnia spadły poniżej psychologicznego poziomu 90 dolarów za baryłkę, osiągając tym samym ośmiomiesięczne minimum. Tydzień wcześniej natomiast ropa zanotowała wysoki, prawie 10-procentowy spadek z ponad 107 do 95 dolarów.
Wywołany był on informacją o odrzuceniu pierwszego projektu planu ratunkowego Henry'ego Paulson'a przez Izbę Reprezentantów. Projekt przewidywał wykup tak zwanych ,,toksycznych" aktywów banków, które ucierpiały na skutek kryzysu finansowego. Ustawa została jednak odrzucona, gdyż kongresmeni uznali, iż uderzy ona w podatników, a ponadto brak w niej zapisów, które chroniłyby oprócz instytucji, także prywatnych kredytobiorców.
Wiadomość ta chwilowo zabrała inwestorom nadzieję na stabilizację sektora finansowego i wzmogła obawy o wpływ zawirowań na rynku finansowym na kondycję globalnej gospodarki, od której uzależniony jest popyt na surowce. Dzień później jednak ceny ropy naftowej odreagowały częściowo wcześniejszą zniżkę i powróciły ponad poziom 100 dolarów za baryłkę. Nie na długo jednak - w drugiej połowie tygodnia cena ,,czarnego złota" konsekwentnie spadała, aż do dzisiejszego minimum.
Rynkowi nie pomogło nawet przyjęcie drugiego projektu planu ratunkowego - w ciągu tygodnia zaczęły bowiem napływać niepokojące wiadomości z europejskiego sektora finansowego. Nacjonalizacja belgijskiego Fortis Banku, belgijsko - holenderskiego pożyczkodawcy Dexia oraz brytyjskiego Bradford & Bingley - wszystko zdaje się wskazywać, iż kryzys finansowy rozszerzył się poza Stany Zjednoczone i zatacza coraz szersze kręgi.
Co więcej, inwestorzy obawiają się, iż w przypadku dalszego pogarszania się sytuacji europejskiego sektora finansowego, Europa może nie być w stanie podjąć kroków podobnych do tych, jakie zostały powzięte w USA. Obawy te zostały potwierdzone w ostatni weekend, kiedy przywódcy krajów UE nie byli w stanie wypracować porozumienia w sprawie opracowania podobnego do amerykańskiego planu interwencji na rynkach.
W ceny ropy uderzył również komunikat prezesa ECB na konferencji po posiedzeniu Banku, na którym pozostawiono bazową stopę procentową Eurolandu na niezmienionym poziomie 4,25%. J.C. Trichet powiedział, iż gospodarce Unii Europejskiej zagraża dalsze spowolnienie tempa rozwoju, co może przełożyć się na spadek presji inflacyjnej w przyszłości.
Dodał również, iż po raz pierwszy od dłuższego czasu ECB przed podjęciem ostatecznej decyzji, rozważał możliwość obniżki stóp procentowych. Inwestorzy na rynku surowców odczytali to jako ewidentna oznakę spowolnienia gospodarczego jednej z głównych gospodarek światowych, co może pociągnąć za sobą spadek popytu globalnego i dalszą zniżkę cen surowców.
Na fali obaw o kondycję globalnej gospodarki traciła również miedź. Cena surowca konsekwentnie poruszała się w dół w kanale spadkowym, jaki ukształtował się (na wykresie godzinowym) w drugiej połowie września. Na początku bieżącego tygodnia miedź zniżkowała do poziomu najniższego od 20 miesięcy - w poniedziałek w południe tonę surowca w kontraktach trzymiesięcznych wyceniano na 5630 dolarów.
Inwestorzy obawiają się przede wszystkim spadku popytu na miedź w Chinach - kraju będącym głównym konsumentem surowca. Do tej pory wysoki popyt na miedź ze strony Państwa Środka traktowany był jako przeciwwaga dla spadających zamówień z krajów wysokorozwiniętych. Według ostatnich doniesień natomiast, ze względu na spadek zapotrzebowania surowca, w Chinach zamykane są fabryki miedzi.
Całkiem nieźle radzą sobie natomiast metale szlachetne, w szczególności złoto.
Cena tego metalu w ostatnim czasie uniezależniła się od kursu dolara, podąża natomiast za nastrojami na światowych giełdach. Im więcej obaw o przyszłość rynków finansowych, tym bardziej zdecydowana zwyżka cen złota. W zeszłym tygodniu nadzieje związane z uchwaleniem planu Paulson'a przyniosły spadek notowań surowca o prawie 100 dolarów, na początku bieżącego tygodnia natomiast złoto odrobiło 2/3 strat z ostatnich dni i pod koniec polskiej sesji jego cena znajdowała się na poziomie 875 dolarów.
Akceptacja projektu nie uspokoiła bowiem nastrojów na rynkach - inwestorzy wciąż nie znają szczegółów planu, nie jest również wiadome, które instytucje finansowe zostaną objęte programem pomocy.