Jako, że tematem dnia była potencjalna pomoc dla sektora motoryzacyjnego nieco na wartości zyskała platyna (której dość znaczące ilości zużywa się w tym przemyśle). Ropa zyskiwała do połowy dnia, ale ostatecznie ruch został odwrócony i cena baryłki Brent obniżyła się poniżej 46 USD. Trudno powiedzieć, czy pomogą jej dane o zapasach (dziś o 16.35) - w ostatnim czasie miały one wpływ trwający jedynie przez ok. 15-30 min.
Odbicie na rynkach akcji nie pomogło też rynkowi miedzi. Dla cen tego metalu katastrofalne konsekwencje miało pokonanie wsparcia na poziomach najpierw 6200 USD, zaś później 5170 USD, co potencjalnie otworzyło spadkom drogę aż do 2000 USD za tonę. Taki obraz techniczny jest szczególnie niekorzystny przy niesprzyjającym otoczeniu, a takowe mamy na rynku miedzi.
Pomimo spadających cen, ciągle obniża się popyt i powoduje to wzrost zapasów. Na koniec listopada były one (mowa o zapasach monitorowanych przez LME) najwyższe od lutego 2004 roku i ponad dwukrotnie wyższe niż jeszcze na koniec czerwca. Tymczasem wczoraj największa japońska huta miedzi ogłosiła zamiar obniżenia produkcji o 20%. W tej sytuacji notowania miedzi tylko nieznacznie odbiły na ostatnim odreagowaniu na rynkach akcji, a to oznacza, że przy niekorzystnym ruchu łatwo będzie o przełamanie wsparcia - aktualnie na 3370 USD.
