Ceny europejskiej ropy Brent w czwartek szły w górę nawet o prawie 2 proc. W trakcie dnia dochodziły do poziomu 54 dol. za baryłkę. Nieco mniejsze wzrosty - o 0,4 proc. - notowała ropa amerykańska WTI, przebijając poziom 50 dol. Potem jednak rynek zawrócił w dół.
Notowania ropy naftowej w ostatnim tygodniu src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1501769649&de=1502377800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=oilc&colors%5B1%5D=%23e823ef&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
OPEC, organizacja 14 państw produkujących ropę, w swoimraporcie miesięcznym szacuje, że świat będzie potrzebował w 2018 roku 32,42 baryłek ropy dziennie, czyli o 220 tys. baryłek więcej w porównaniu z poprzednimi prognozami. To przy obecnych poziomach wydobycia zlikwidowałoby nadwyżkę podaży.
Jednocześnie podano jednak wyniki produkcji kartelu w lipcu. Była większa niż miesiąc wcześniej o 173 tys. baryłek dziennie i wyniosła 32,87 mln bpd. Wzrosty obserwowano u producentów, którzy byli wyłączeni z porozumienia o cięciach, czyli w Nigerii i Libii, ale i u lidera OPEC, czyli w Arabii Saudyjskiej. Z tego sama Libia produkowała o aż 154,3 tys. baryłek dziennie więcej niż w czerwcu. Spadało natomiast wydobycie w Iraku, Angoli i Wenezueli.
Te liczby oznaczają, że OPEC wypełnia obecnie 86 proc. z zaplanowanego cięcia wydobycia. To mniej niż wyliczono miesiąc wcześniej (96 proc.) - podał Thomson Reuters.
Teoretycznie takie dane powinny doprowadzić do spadków cen ropy. Tym bardziej, że produkcja krajów spoza OPEC wzrosła o aż 520 tys. baryłek dziennie, głównie w Kanadzie, Norwegii i USA. Jednak pojawiły się jeszcze inne informacje, które zmieniły obraz rynku.
Otóż Arabia Saudyjska podała w czwartek, że tnie dostawy do większości swoich odbiorców w Azji, czyli regionie świata, który pochłania najwięcej ropy. We wrześniu transporty mają się zmniejszyć o 10 proc. Zamiast spadać notowania poszły od razu w górę. Potem jednak rynkowi przypomniało się, że wzrost produkcji był znaczący i ceny wróciły do niższych poziomów.