To kolejny poziom docelowy, który osiągnęła ropa. Dalsze spadki nie są wykluczone. Jednakże należy też mieć świadomość, że z każdym dniem spadków rośnie ryzyko wzrostowego odbicia.
W nocy notowania baryłki ropy WTI spadły 59,04 dolara, żeby w godzinach porannych odbić w górę do poziomu 59,57 dolara. To poziomy nieoglądane od lipca 2009 roku. W ciągu ostatniego tygodnia ropa potaniała o ponad 9%. W miesiąc o prawie 23%. Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy o prawie 36%. Od początku roku o blisko 40%. Natomiast od czerwcowego maksimum na 107,22 dolara aż o ponad 44%.
Tak duże spadki cen ropy, które praktycznie nie były przerywane większymi korektami, rodzą już duże wyprzedanie. Dlatego pomimo braku sygnałów mogących sugerować nawet najmniejszą przerwę w trendzie spadkowym, zejście poniżej psychologicznej bariery 60 dolarów, paradoksalnie może okazać się pretekstem wyzwalającym odbicie. Być może nawet dziś. Końcówka tygodnia może sprzyjać realizacji zysków z krótkich pozycji. W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że nawet gdyby dziś, czy też po weekendzie, doszło do realizacji zysków, to przed 17 grudnia nie należy oczekiwać bardzo mocnego ruchu do góry. Przynajmniej nie w sytuacji, gdy nie pojawią się mocne fundamentalne powody do niego.
Wspomnianego 17 grudnia inwestorzy poznają wyniki posiedzenie Fedu. Posiedzenia, które będzie miało kluczowe znaczenie nie tylko dla rynku walutowego, ale również dla rynków akcji i właśnie surowców. Ewentualny jastrzębi komunikat wysłany w najbliższą środę przez Fed doprowadzi do umocnienia dolara, spadków na giełdach akcji oraz dalszej przeceny ropy. Gołębi sygnał, odsuwający oczekiwania na pierwsze podwyżki stóp procentowych w USA, sprowokuje na tych rynkach odwrotną reakcję.
Sytuacja techniczna na wykresie ropy nie pozostawia wątpliwości, kto obecnie kontroluje ten rynek. Dominacja podaży jest jednoznaczna. Momentu trendu spadkowego duże. Jednym popytowym argumentem jest wspomniane wcześniej wyprzedanie. Praktycznie do dołka z 2009 roku na poziomie 33,19 dolara nie ma żadnych ważnych wsparć. Jedyne bariery popytowe jakie można próbować wyznaczyć to okrągłe poziomy 40 i 50 dolarów, a także nieco mniej istotne poziomu 45 i 55 dolarów.
Taniejąca ropa niemal automatycznie przekłada się na wyprzedaż rosyjskiego rubla. Budżet Rosji jest bowiem uzależniony od eksportu ropy. Gdy ta tanieje to perspektywy budżetu stają się gorsze, a wzrost gospodarczy zamienia się w recesję. Jest to aktualne zwłaszcza teraz, gdy władze w Moskwie weszły na ścieżkę konfrontacji z Zachodem, co spowodowało spadek zaufania do tego kraju, masową ucieczkę inwestorów zagranicznych oraz sprowadziło na Rosję sankcje gospodarcze.
Dziś kurs USD/RUB wzrósł do 57,5947 rubli z poziomu 55,7516 rubli wczoraj na koniec dnia i wobec 52,4947 rubli przed tygodniem. Warto zwrócić uwagę, że rosyjska waluta jest wyprzedawana pomimo wczorajszej decyzji Banku Rosji o podwyżce stóp procentowych o 100 punktów bazowych do 10,50%. Jej przeceny nie zdołały też zatrzymać interwencje banku centralnego. Należy sądzić, że jedynym czynnikiem mogącym to uczynić jest zakończenie spadków cen ropy. Jednak nawet wówczas szanse na większy spadek USD/RUB będą tylko iluzoryczne. Nawet gdyby Bank Rosji kolejny raz podniósł stopy procentowe, co najpewniej będzie mieć miejsce na początku przyszłego roku.