Ceny ropy naftowej w krótkim czasie skoczyły w górę o prawie jedną czwartą. "Czarne złoto" jest najdroższe od kilkunastu miesięcy, co martwić może m.in. kierowców. Eksperci jednak uspokajają, że to już końcówka rajdu i baryłka nie będzie wyraźnie droższa niż 50 dolarów. W kontrze do krajów OPEC mogą bowiem stanąć "nafciarze łupkowi" z USA.
To już czwarty dzień z rzędu, gdy ceny ropy naftowej na światowych giełdach idą w górę. We wtorek po południu za baryłkę (159 litrów) surowca w Londynie trzeba było zapłacić ponad 56 dolarów. To nieco ponad 1 proc. wyższa cena niż dzień wcześniej. Tym samym "czarne złoto" jest najdroższe od 17 miesięcy.
Od momentu zawarcia porozumienia między krajami OPEC niecałe 2 tygodnie temu, ropa podrożała blisko 20 proc. Teraz dodatkowo paliwem do wzrostu jej ceny jest kolejne porozumienie wśród producentów surowca nienależących do kartelu.
Przypomnijmy, że w sobotę doszło do spotkania Rosji i innych krajów spoza OPEC, które zgodziły się na ograniczenie wydobycia w przyszłym roku o 562 tys. baryłek dziennie. Wcześniej OPEC uzgodnił, że od 2017 roku zmniejsza dzienne wydobycie o 1 mln 200 tys. baryłek.
Tegoroczne notowania baryłki ropy na giełdzie w Londynie (cena w dolarach) src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1451602800&de=1481583600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
- Z pierwszych sygnałów, które do nas dochodzą, widać, że kraje arabskie wysyłają informację o ograniczeniu produkcji do swoich odbiorców, w związku z czym ceny ropy utrzymują się na dosyć wysokich poziomach - komentuje sytuację w rozmowie z IAR Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Czy to oznacza szybki powrót cen ropy nawet w okolice 100 dolarów? Eksperci są bardzo sceptyczni w odniesieniu do takiego scenariusza. Co więcej, sugerują raczej koniec rajdu i stabilizację cen na obecnych poziomach.
Krzysztof Romaniuk uważa, że to, jak sytuacja będzie wyglądała w kolejnych dniach, będzie zależało od tego, co się wydarzy na rynku amerykańskim.
- Wiadomo, że amerykańscy nafciarze mogą eksploatować złoża łupkowe i mogą szybko zrobić to ponownie - podkreśla ekspert POPiHN. Wskazuje, że rezerwa ze złóż amerykańskich szacowana jest mniej więcej na 2,5 miliona baryłek dziennie. - Przy cenach, które mamy obecnie to jest dobra okazja do tego, by tę produkcję zwiększyć - przyznaje Romaniuk.
W jego ocenie, jeżeli Amerykanie zwiększą produkcję i zasilą światowy rynek ropy, to odbije się to na notowaniach cen tego surowca, które mogą się ustabilizować na poziomie 50-52 dolarów za baryłkę. Dodał, że takie ceny zapewne będzie można obserwować na początku przyszłego roku.
Departament Energii USA w poniedziałek podał, że oczekuje wzrostu produkcji ropy naftowej ze skał łupkowych w tym kraju w styczniu. Wzrost ma wynieść 1,4 tys. baryłek dziennie w ujęciu miesięcznym i doprowadzić wielkość produkcji ropy z łupków do poziomu 4,54 mln baryłek dziennie. Jeśli te oczekiwania zostałyby zrealizowane, to byłaby to pierwsza zwyżka produkcji ropy z łupków w ujęciu miesiąc do miesiąca po pięciu kolejnych miesiącach spadkowych.
- Styczniowy wzrost produkcji ropy łupkowej w USA zbiegłby się w czasie z cięciem produkcji ropy naftowej w OPEC i kilku krajach spoza OPEC - zauważa Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ. - Na razie planowana zwyżka amerykańskiej produkcji ropy jest niewielka, jednak nie jest wykluczone, że ewentualny wzrost cen ropy po cięciu produkcji przez niektóre kraje zachęci więcej firm w USA do wzmożonego wydobycia, tym samym hamując możliwość dynamicznych zwyżek cen ropy w średnio- i długoterminowej perspektywie.