Amerykanie mają już nadwyżkę 535,5 mln baryłek ropy. Takie zapasy wykazały najnowsze dane Departamentu Energii. Każda z nich wyceniana jest obecnie na około 51 dolarów.
Jeszcze w środę cena baryłki ropy naftowej (około 159 litrów surowca) na giełdzie w Nowym Jorku kosztowała prawie 52 dolary. W czwartek jednak o poranku była tańsza o blisko 1 dolar. Wszystko przez najnowsze dane amerykańskiego Departament Energii (DoE), które pokazały znaczący wzrost zapasów. Nieoczekiwanie w minionym tygodniu zwiększyły się o 1,6 mln baryłek.
- Taki odczyt był zaskoczeniem, ponieważ oczekiwano spadku zapasów o niemal pół miliona baryłek, a dodatkowo wstępne szacunki Amerykańskiego Instytutu Paliw we wtorek pokazały spadek zapasów o 1,8 mln baryłek - komentuje sytuację Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Bardzo duży tygodniowy wzrost ilości surowca zalegającego w magazynach sprawił, że poziom zapasów ropy w USA osiągnął nowy rekord na poziomie w sumie 535,5 mln baryłek.
Te informacje błyskawicznie znalazły odzwierciedlenie w notowaniach giełdowych. Przed publikacją tych danych cena ropy wyraźnie szła w górę, osiągając poziom 51,88 dolarów - najwyższy od miesiąca. W krótkim czasie po ogłoszeniu najnowszych informacji cena spadła nawet do 50,75 dolarów, choć z czasem sytuacja się ustabilizowała i notowania lekko odrobiły straty.
Notowania baryłki ropy naftowej na giełdzie w USA src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1491343200&de=1491467400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oilc&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
- Rekordowy poziom zapasów wynikał w dużej mierze ze zwiększonej produkcji ropy w Stanach Zjednoczonych. Według raportu DoE, w minionym tygodniu wzrosła ona do poziomu 9,2 mln baryłek dziennie. Oznacza to wzrost aż o 9 proc. w stosunku do poziomów z połowy 2016 roku - zauważa Dorota Sierakowska.
Ekspertka DM BOŚ zwraca też uwagę na fakt, że produkcja ropy w USA osiągnęła już wielkości z przełomu 2014 i 2015 roku, czyli momentu dużego zjazdu cen ropy na globalnych rynkach.
- Wzrost wydobycia ropy naftowej to główny czynnik ograniczający wzrost notowań tego surowca i w dużym stopniu niwelujący efekt cięć produkcji w krajach OPEC - podkreśla Sierakowska.
Przypomnijmy, że od początku stycznia trwa zmniejszanie dostaw ropy na globalne rynki paliw w ramach porozumienia kartelu OPEC z dwunastoma innymi niezrzeszonymi krajami w tym Rosją. Ich produkcja ma być niższa o ok. 1,8 mln baryłek ropy dziennie. Takie ustalenia obowiązują do końca pierwszego półrocza tego roku.