O godzinie 16:00 za baryłkę ropy Brent, która wczoraj potaniała aż o 6,8 proc., trzeba było zapłacić 48,45 dol., wobec 47,65 dol. dzień wcześniej.
Obecnie nic nie wskazuje na to, żeby wzrost cen ropy miał inny, niż tylko korekcyjny, ograniczony co najwyżej do 2-3 sesji, charakter.
Te wnioski potwierdza analiza techniczna. Spadek kursu poniżej strefy popytowej 51,40-51,60 dol., czyli poniżej średnioterminowego wsparcia wyznaczonego przez dołek z 16 stycznia 2007 roku i szczyt z 26 października 2004 roku, jest równoznaczne z silnym sygnałem sprzedaży. Dlatego pomimo zauważalnego wyprzedania, jego konsekwencją może być spadek cen ropy nawet w okolice 37,55 dol. (dołek z października 2004 roku).
Szybki powrót cen powyżej 51,40-51,60 dol. mógłby zanegować powyższy spadkowy scenariusz. To jednak wydaje się mało realne. Dlatego też aż do momentu, gdy nie pojawią się znaczące sygnały kupna, spadki są scenariuszem bazowym.