Cena baryłki ropy naftowej jest wyceniana najniżej od blisko 15 miesięcy. Na giełdzie w Nowym Jorku kosztuje poniżej okrągłych 50 dolarów. Tylko ostatnie trzy dni przyniosły jej przecenę o ponad 11 proc. Jak wyliczają zagraniczne media, równie mocnych spadków, w tak krótkim czasie, nie było od 2016 roku.
A jeszcze nie tak dawno temu, bo na początku października, ropa chodziła po około 75 dolarów. Wtedy też pojawiły się nawet spekulacje, czy jest szansa na powrót 100 dolarów. Ostatni raz było tak w sierpniu 2014 roku. Teraz wydaje się to fikcją.
Notowania ropy na giełdzie w Nowym Jorku
Agencja Bloomberg wskazuje, że wzmożone spadki notowań surowca na przestrzeni ostatnich trzech dni były spowodowane obawami o spowolnienie w światowej gospodarce, które sprawi, że na rynku w 2019 roku będzie przesyt ropą (produkcja będzie znacznie przekraczać popyt).
Czytaj więcej: Państwa OPEC zmniejszą wydobycie ropy. Na przekór Trumpowi
Spadki cen ropy powstrzymać mógłby większy popyt na surowiec z jednoczesnym spadkiem produkcji. Eksperci jednak wątpią w skuteczność planowanych cięć w produkcji, które zapowiedziały ostatnio czołowe kraje należące do OPEC.
Ciągle zapasy surowca w USA pęcznieją. W ubiegłym tygodniu w magazynach przybyło prawie 3,5 mln baryłek. Jednocześnie rosyjski minister energetyki, Alexander Novak, zapowiedział, że produkcja ropy w kraju rośnie, choć przygotowuje się do wprowadzenia redukcji zgodnie z porozumieniem pomiędzy OPEC i jego sojusznikami.
- Ostatnie sesje na rynku ropy naftowej były wyjątkowo burzliwe - przyznaje Dorota Sierakowska, ekspertka Domu Maklerskiego BOŚ. Wskazuje, że w dużej mierze przyczyny leżą poza samym rynkiem ropy. W tym tygodniu słabo radzą sobie akcje na giełdach i panuje pesymizm na szeroko rozumianym rynku finansowym.
- Co do fundamentów rynku ropy naftowej, nie są one już w tym momencie najgorsze. W Libii wstrzymane zostały produkcja i eksport ropy z kluczowych pól naftowych i portów, z kolei OPEC wraz z Rosją i paroma innymi krajami spoza kartelu planują obciąć produkcję tego surowca w kolejnych miesiącach. Jedynym dużym producentem ropy naftowej, stawiającym obecnie na systematyczny wzrost wydobycia ropy są Stany Zjednoczone. Tamtejsza produkcja ropy z łupków pobija kolejne rekordy - podkreśla Sierakowska.
Ekspertka sugeruje, że mimo wzrostu poziomu produkcji ropy naftowej w USA, sytuacja fundamentalna na rynku tego surowca nie jest na tyle zła, aby uzasadniać dalsze zniżki lub dłuższe utrzymywanie się niskich cen ropy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl