Ceny ropy naftowej na giełdzie paliw w Nowym Jorku spadają przed danymi o jej zapasach w USA. Rynki nie reagują na zakłócenia w dostawach ropy z Nigerii - podają maklerzy.
We wtorek późnym wieczorem Amerykański Instytut Paliw (API) podał, że zapasy ropy w USA wzrosły w ubiegłym tygodniu o 3,45 mln baryłek. W środę ukaże się oficjalny raport na ten temat, który co tydzień przedstawia Departament Energii USA (DoE).
Analitycy spodziewają się dalszego wzrostu amerykańskich rezerw ropy, które już teraz są najwyższe od 1929 roku. W efekcie od rana obserwujemy lekki spadek cen surowca.
Baryłka ropy naftowej na giełdzie w Nowym Jorku jest wyceniana po 44,43 dolara, po zniżce o 32 centy. Jednocześnie jej europejski odpowiednik notowany w Londynie tanieje o 29 centów do 45,23 dolarów.
Obserwuj bieżące notowania Brenta src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1462917660&de=1463003940&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Tymczasem w Nigerii koncerny paliwowe Royal Dutch Shell i Chevron Corp. ewakuują swoich pracowników z powodu pogarszających się warunków bezpieczeństwa.
- Wpływ zakłóceń w dostawach ropy z Nigerii jest w tym momencie słaby, bo na rynkach są duże zapasy ropy i mocna jej nadpodaż - mówi Ric Spooner, główny analityk CMC Markets w Sydney. - Ceny ropy już i tak się mocno odbiły w reakcji na spadek produkcji surowca w USA - dodaje.
Podczas poprzedniej sesji ropa w USA zdrożała o 1,22 dolara i kosztowała na zamknięciu handlu 44,66 dolarów za baryłkę. Ceny surowca odbiły się z notowanych w lutym minimów o prawie 70 proc.