W tym roku dolar radził sobie różnie, ale od początku lipca wyraźnie nabrał wiatru w żagle i jego notowania wystrzeliły do góry. Niecałe dwa miesiące temu kurs wymiany był w okolicach 3,75 zł, a teraz jest blisko 20 groszy wyższy.
To nie najlepsza sytuacja dla importerów, którzy za sprowadzane z zagranicy towary płacą w amerykańskiej walucie. Ma to też później przełożenie na ceny na półkach sklepowych. Mocniejszy dolar sprzyja też wyższym cenom paliw.
Analityków walutowych od pewnego czasu nurtuje pytanie, czy uda się w końcu przebić granicę 4 zł za dolara. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce na przełomie 2016-2017 roku.
Choć na notowania walut wpływ ma wiele czynników, eksperci nie mają wątpliwości, że teraz najważniejsze jest to, co wydarzy się w stosunkowo niewielkim mieście Jackson w stanie Wyoming w USA.
To tam o godzinie 16:00 czasu polskiego rusza coroczne sympozjum, na którym spotykają się szefowie banków centralnych z całego świata, a więc praktycznie najważniejsze osoby z punktu widzenia rynków finansowych, nazywani niekiedy "władcami pieniądza". To tam ustalana jest "mapa" przyszłych działań w ramach polityki pieniężnej największych banków.
Wielokrotnie w historii podczas spotkania padały przełomowe deklaracje. Przyjmuje się, że trwającą od lat hossę na Wall Street zapoczątkowało w 2011 roku wystąpienie Bena Bernanke, który zapowiedział zakrojony na szeroką skalę skup obligacji (tzw. QE2).
Jak teraz zareaguje dolar i złoty?
"W dzisiejszym kalendarzu głównym punktem będzie wystąpienie szefa Fed Jerome Powella. Poprzeczka ze strony inwestorów została zawieszona wysoko. Tym samym scenariusz umocnienia dolara wydaje się całkiem prawdopodobny" - ocenia Arkadiusz Balcerowski, analityk Domu Maklerskiego XTB.
Wszystko skupia się na kwestii stóp procentowych w USA. Po kilku latach podwyżek, ostatnio doszło do obniżki oprocentowania i powszechnie oczekuje się kolejnych, nawet kilku. Teoretycznie sprzyja to osłabieniu dolara, chyba że cięcie stóp będzie mniejsze od spodziewanego.
Na razie scenariusz umocnienia dolara sprawdza się, bo od rana, podobnie jak w czwartek, kurs amerykańskiej waluty w relacji do złotego idzie lekko w górę. Widać jednak dużą dozę niepewności.
Są wątpliwości
Ekonomiści BGK uważają, że wypowiedzi prezesa amerykańskiego banku centralnego mogą nie sprostać oczekiwaniom rynkowym. "Szef Fed zapewne będzie podkreślać, że musi zachować elastyczność przy podejmowaniu decyzji i konieczność zachowania wszystkich opcji otwartych. Choć wysoka niepewność, z jaką zmaga się bank USA uzasadnia taką komunikację, będzie ona sygnalizować głęboki podział zdań w jego gronie" - wskazują ekonomiści.
Eksperci PKO BP zwracają uwagę, że wczorajsze wystąpienia amerykańskich bankierów złagodziły nieco apetyt na szybkie obniżki stóp.
Czytaj więcej: Kurs franka to nic. Stopy procentowe przemeblują portfele Polaków, gdy inflacja przyśpieszy
- Nie jest jasne czy Powell rzeczywiście będzie dzisiaj wystarczająco 'gołębi'. Lipcowe posiedzenie banku USA pokazało, że decydenci są podzieleni i nie jest jasne, czy strach przed skutkami wojny handlowej z Chinami okaże się wystarczającym motywatorem - wskazuje Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
- Próba negowania rynkowych oczekiwań zakładających kolejne cięcie stóp już we wrześniu byłaby nazbyt ryzykowna. Powell może jednak nie widzieć konieczności podbijania stawki, co do ruchu w grudniu. Może, ale nie musi to wystarczyć, aby osłabić dolara i wlać więcej optymizmu w rynki akcji - komentuje ekspert DM BOŚ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl