Dzieje się na rynku ropy naftowej. Jeszcze w piątek na koniec dnia cena baryłka surowca na giełdzie w Nowym Jorku dochodziła do 29 dolarów, a w poniedziałek zaczynaliśmy sesję od 26 dolarów. Kolejne godziny znowu przyniosły wyraźne odbicie, ale na jakim poziomie skończy się dzień nie można przewidzieć.
- To będzie kolejny burzliwy tydzień na rynku surowca - komentuje sytuację Bartosz Sawicki, ekspert TMS Brokers. Zwraca uwagę na niespodziewaną zmianę terminu nadzwyczajnego posiedzenia OPEC+, które odbędzie się dopiero w czwartek 9 kwietnia. Pierwotnie miało dojść do spotkania kartelu w poniedziałek 6 kwietnia.
- Przesunięcie terminu posiedzenia ma pozwolić państwom wydobywającym ropę na wypracowanie stanowiska i pierwsze negocjacje. Dowodzi jednak także napiętym relacjom pomiędzy Arabią Saudyjską a Rosją. Oba państwa obarczają się wzajemnie winą za fiasko negocjacji w marcu, które doprowadziło do wybuchu wojny cenowej - wskazuje Sawicki.
Przypomnijmy, że Arabia Saudyjska dążyła do kolejnej znacznej redukcji wydobycia (o 1,5 mln baryłek dziennie), a Rosja nie chciała o niej słyszeć.
Jednocześnie - jak sugeruje ekspert - nic nie wskazuje na to, że Trump podczas spotkania z zarządami firm wydobywczych, które miało miejsce w piątek, poruszał kwestię uczestnictwa teksańskich producentów w globalnym porozumieniu. Zamiast zabiegać o koncesje z ich strony, obiecał im możliwość wprowadzenia przez USA i Kanadę ceł importowych na ropę.
- Pamiętać należy jednak, że w ostatnich latach USA, główny konsument surowca, zamienił się w eksportera ropy i produktów ropopochodnych. Udział Stanów w porozumieniu jest dla Rosji warunkiem koniecznym, by partycypować w procesie redukcji - podkreśla Sawicki.
Czytaj więcej: Koronawirus. Francja gotowa do nacjonalizacji firm
W najbliższych dniach przed szczytem OPEC+ analitycy spodziewają się wysokiej zmienności notowań ropy na giełdach, którą podsycać będą przecieki, plotki, spekulacje i pogłoski. Widać też wiele wątpliwości, czy możliwe będzie ustalenie takiej skali redukcji, która sprosta wysoko postawionej poprzeczce oczekiwań, a przede wszystkim będzie w stanie zrównoważyć gigantyczną zapaść zapotrzebowania na surowiec wywołaną przez epidemią koronawirusa.
Na razie nadpodaż jest pogłębiana trwającą wojną cenową. Arabia Saudyjska w ubiegłym tygodniu wyeksportowała najwięcej ropy w historii. Dostawy na rynki światowe wyniosły 72,8 mln baryłek (10,4 mln dziennie). Dla porównania - przeciętnie w tym roku - eksportowano nieco mniej niż 50 mln baryłek tygodniowo.
Bartosz Sawicki zwraca uwagę na to, że OPEC+ jest mało skuteczny w realizacji zobowiązań. Iran, Libia i Wenezuela były ostatnio zwolnione z cięć, a z pozostałych 20 państw tylko 10 realizowało plan. Szczególnie słabo ustaleń trzymali się producenci spoza OPEC. Z 10 państw tylko mniej istotni gracze, Oman i Azerbejdżan spełniali kryteria. Najwięksi producenci: Meksyk, Kazachstan - i przede wszystkim Rosja - mieli z tym notoryczne problemy.
- W trakcie obowiązywania porozumienia OPEC + produkcja w Rosji wielokrotnie osiągała najwyższe poziomy w erze postsowieckiej i przekraczała 11 mln baryłek dziennie. Od sierpnia w żadnym miesiącu w kraju tym nie osiągnięto zakładanego limitu wydobycia. Pokazuje to, że im ambitniejszy będzie kształt porozumienia i większa liczba jego stron, tym niższa może być skuteczność, a koordynacja trudniejsza - ocenia.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie