Do wyjaśnienia, o co chodzi, musimy cofnąć się do 2015 r. Wtedy to sąd w St. Louis uznał, że proszek dla niemowląt na bazie talku sprzedawany od lat przez Johnson & Johnson, zwiększa ryzyko zachorowania na raka jajników. Produkt ten stosowały również dorosłe kobiety i część z nich zachorowała i w konsekwencji zmarła - pisze portal WNP.pl.
Prawnicy przed organami sprawiedliwości udowodnili, iż firma od lat miała świadomość, że talk w pudrze bywa skażony azbestem. Mimo tego nie zaprzestała ona sprzedaży wadliwego produktu.
Dwie spółki wydzielone z jednej
Dziś koncern musi mierzyć się z roszczeniami swoich klientów. Łącznie domagają się od niego 3,5 mld dolarów za sprawą wyroków lub ugód. Firma zastosowała jednak furtkę w prawie, która umożliwiła jej częściowe zabezpieczenie się przed negatywnymi konsekwencjami.
Chodzi tutaj o prawny manewr znany jako "Texas two-step". Pozwala on firmom podzielić się na dwie części poprzez tzw. fuzję dzielącą. Jedna część zachowuje cenne aktywa, a druga jest obarczona zobowiązaniami - czytamy na portalu WNP.pl, który podaje tę informację za agencją Reutera.
Obecnie LTL Management - spółka zależna od Johnson & Johnson - walczy o utrzymanie zgłoszonej upadłości. Uzasadnia, że to najlepszy sposób na uzyskanie "sprawiedliwego i skutecznego rozwiązania" sprawy ponad 38 tys. roszczeń.
Bankrut obarczony roszczeniami
Reuters podaje, że Johnson & Johnson uruchomił w zeszłym roku "Projekt Plato". Chodziło o to, by przenieść odpowiedzialność wynikającą z toczących się procesów na nowo utworzoną spółkę, która następnie by zbankrutowała.
Takie działanie koncernu 8 lutego skrytykowali politycy podczas przesłuchania w Senacie. Działanie Johnson & Johnson określili jako "sztuczkę upadłościową", dzięki której firma może "uchylać się od odpowiedzialności".