Coraz więcej ludzi interesuje się bitcoinem, ale nie wie do końca czym jest ta kryptowaluta i z czego wynika jej wartość. Ostatnie tygodnie i miesiące pokazują, że w dużej mierze notowania zależą od wpisów na Twitterze Elona Muska.
Twórca m.in. samochodów elektrycznych marki Tesla kilka miesięcy temu poinformował w swoich social mediach, że Tesla zainwestowała 1,5 mld dolarów w bitcoiny, a później ogłosił, że za tę kryptowalutę będzie można kupować samochody. To wywindowało kurs bitcoina do rekordowych poziomów.
Teraz Musk przebił napompowany przez siebie balonik. Około północy czasu polskiego umieścił na Twitterze oświadczenie, z którego wynika, że jednak Tesla nie będzie przyjmować płatności w bitcoinach.
Błyskawicznie zareagowali spekulanci, którzy na rynek rzucili tak dużo bitcoinów, że ich wartość w chwilę spadła o blisko 7 tys. dolarów. Środową sesję bitcoin kończył z wartością około 54,5 tys. dolarów, a w najgorszym momencie w czwartek (późno w nocy) notowania spadły do 47,5 tys. dolarów.
Po tym szybkim krachu kurs odbił i od kilku godzin odrabia powoli straty. O poranku wynosi około 51,3 tys. dolarów, co oznacza ciągle blisko 6-procentową stratę.
Tesla, ogłaszając akceptowanie płatności w bitcoinach i inwestując w tę kryptowalutę, spotkała się z ostrą krytyką ze strony np. obrońców środowiska. Wskazują m.in. na negatywny wpływ procesu tworzenia bitcoinów na środowisko. Wymaga on bowiem ogromnego zużycia energii przez komputery.
Elon Musk w oświadczeniu wskazuje, że kryptowaluty to przyszłość i sama idea jest dobra, ale obecnie ma duży negatywny wpływ na środowisko. Dodaje, że szuka innych opcji niż bitcoin, które zużywają zdecydowanie mniej energii.