Nasz rodzimy WIG tuż przed końcem września znalazł się prawie 11 proc. poniżej poziomu z końcówki lipca. I zarazem "zahaczył" o pułap najniższy od czterech miesięcy.
Czy dwumiesięczna przecena na polskiej giełdzie, jak i na rynkach zagranicznych, gdzie np. niemiecki DAX na kilka dni przed końcem września znalazł się najniżej od pół roku, to zapowiedź trwalszego ochłodzenia nastrojów inwestorów?
Najgorsze miesiące na giełdzie dobiegają końca
Trzeba przyznać, że czynników ryzyka nie brakuje, ale nie oznacza to, że giełdowe "byki" są bez szans. Nadzieje można wiązać choćby z tzw. sezonowością giełdową. Zadziwiające jest to, jak bardzo tegoroczne wydarzenia na GPW wpisują się w modelowy przebieg roku na rynku akcji. To, że sierpień i wrzesień były słabe, idealnie pasuje do historycznych statystyk. Podobnie zresztą jak to, że bardzo udany był np. lipiec, wiążący się często z przysłowiową letnią sielanką na rynkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W myśl tego statystycznego wzorca, początek jesieni to ten punkt, w którym nastroje inwestorów przestają się pogarszać. Co prawda, reputację nadchodzącego października psują krachy, takie jak ten w 2008 roku, po upadku Lehman Brothers, ale takie krachy to rzadkość, natomiast całokształt jest raczej pozytywny. Ogólnie cały IV kwartał roku w takim prostym wzorcu sezonowym prezentuje się jako najlepsze trzy kolejne miesiące w trakcie roku.
Oczywiście, sezonowość to nie wszystko, a zachowanie cen akcji może zależeć od nieprzewidywalnych czynników, ale jest to bez wątpienia kwestia, którą warto brać pod uwagę. Tym bardziej, że w tym roku, jak na razie, okazywała się bardzo cenną wskazówką.