Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Hońdo
|

Ponad 3,5 roku trzeba było czekać na nowy rekord indeksu obligacji [WYKRES TYGODNIA]

0
Podziel się:

Indeks obligacji skarbowych TBSP zdołał w końcu w ostatnich dniach wspiąć się powyżej dotychczasowego rekordu, odnotowanego w styczniu 2021. Na nowy rekord trzeba było więc czekać ponad 3,5 roku - to coś, co wcześniej było nie do pomyślenia w przypadku instrumentów dłużnych - pisze dla money.pl Tomasz Hońdo.

Ponad 3,5 roku trzeba było czekać na nowy rekord indeksu obligacji [WYKRES TYGODNIA]
Indeks obligacji skarbowych TBSP rośnie (East News, money.pl, Maciej Luczniewski Reporter)

Dużo się dzieje na krajowym rynku obligacji skarbowych, szczególnie tzw. hurtowych, czyli sprzedawanych na przetargach, a potem notowanych na rynku wtórnym. Przypomnijmy, że papiery te, szczególnie o stałym oprocentowaniu, przeżyły nie tak dawno, w latach 2021-22, prawdziwy Armagedon. Gromadzący je indeks TBSP od stycznia 2021 do października 2022 runął o prawie 22 proc., co było prawdziwym szokiem dla inwestorów, którzy wcześniej przez lata przyzwyczaili się do systematycznej wspinaczki cen obligacji i co najwyżej kilkuprocentowych przecen po drodze.

Dobra wiadomość jest taka, że tamte straty zostały wreszcie z nawiązką odrobione. Indeks TBSP zdołał w końcu w ostatnich dniach wspiąć się powyżej dotychczasowego rekordu, odnotowanego w styczniu 2021.

Na nowy rekord trzeba było więc czekać ponad 3,5 roku – coś, co wcześniej było nie do pomyślenia w przypadku instrumentów dłużnych. W powrocie tego segmentu "skarbówek" do formy pomagają oczekiwania obniżek stóp procentowych na świecie i zauważalne złagodzenie retoryki rodzimej RPP.

Pytanie jednak – czy powrót do rekordu nie oznacza przypadkiem, że omawiane obligacje mają przed sobą znów równie słabe perspektywy, jak na początku 2021? Na szczęście istnieje prosty parametr, który mówi wiele na temat atrakcyjności tego typu instrumentów – tzw. rentowność do wykupu (YTM, ang. yield to maturity), przy obliczaniu której brane pod uwagę jest zarówno oprocentowanie obligacji, jak i to, czy dany papier notowany jest powyżej, czy poniżej wartości nominalnej, po której zostanie w przyszłości wykupiony (im niżej kurs rynkowy jest względem nominału, tym większy pozytywny wkład w rentowność).

O tym, że nieznajomość tej podstawowej koncepcji może być bolesna, przekonuje prosty fakt – w okolicach wspomnianego szczytu na rynku obligacji w styczniu 2021 średnia ważona rentowność instrumentów z koszyka TBSP była … bliska zeru (0,4 proc.). Nic dziwnego, że późniejszy wzrost stóp procentowych wywołał bezprecedensowe załamanie cen "skarbówek" (instrumenty o stałym oprocentowaniu mogą się dostosowywać do zmian stóp procentowych tylko poprzez wahania cen na rynku wtórnym).

Na szczęście dla inwestorów, obecnie – mimo nowego rekordu TBSP – średnia rentowność spadła dopiero poniżej 5 proc. Obecna sytuacja zupełnie nie przypomina zatem tej z początku 2021. Atrakcyjność nie jest też już oczywiście tak duża, jak w dołku wspomnianej bessy, gdy sięgnęła aż 8,5 proc. Rentowność jest więc mniej więcej w połowie dystansu między tymi dwiema skrajnościami.

Warto znać te mechanizmy, bo obligacje stałokuponowe, choć raczej rzadko są przedmiotem bezpośredniego zainteresowania inwestorów detalicznych, to jednak obecne są w portfelach wielu funduszy dłużnych, szczególnie tych bardziej długoterminowych oraz tzw. uniwersalnych.

Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Tomasz Hondo
KOMENTARZE
(0)