"Prezes PGNiG Paweł Majewski zrezygnował ze stanowiska ze skutkiem od 8 kwietnia. Majewski zarządzał państwowym gigantem gazowym od lutego 2020 roku" - taki krótki komunikat obiegł media w piątek. Sprawa jest poważna, ponieważ w dobie wojny w Ukrainie, szantażu cenami surowców Kremla, państwowy gazowy gigant musi dawać poczucie bezpieczeństwa.
Paweł Majewski, prezes PGNiG odchodzi ze stanowiska
Media od razu zaczęły spekulować, że rezygnacja jest spowodowana, mówiąc bardzo eufemistycznie, brakiem komitywy między Pawłem Majewskim a prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem, który chce wchłonąć PGNiG i stworzyć "energetyczny multikoncern".
Sam Paweł Majewski wydał w piątek późnym popołudniem krótkie oświadczenie dla Polskiej Agencji Prasowej.
- Moim celem było także zapewnienie Polakom bezpieczeństwa energetycznego, szczególnie podczas kryzysu spowodowanego działalnością Rosji - podkreślił Majewski. - Wspólnie z rządem podjęliśmy szereg działań prawnych, które uniemożliwiły uruchomienie Nord Stream 2 - przypomniał, dodając, że jest przekonany, że ten projekt już nigdy nie zostanie wznowiony.
Paweł Majewski powiedział też, że "symbolicznym podsumowaniem" jego misji była prezentacja wyników finansowych spółki za 2021 r. - Mimo ekstremalnie trudnych warunków rynkowych Grupa wypracowała ponad 15,5 mld zł zysku operacyjnego EBITDA, a więc o 2,5 mld zł więcej niż w 2020 r. - przypomniał.
Wyniki spółki kością niezgody?
I to właśnie wyniki spółki miały być - jak usłyszeliśmy - jedną z przyczyn politycznych przepychanek wokół prezesa. - W dobie takich problemów z rachunkami Polaków, chwalenie się wynikami to wystawianie się na polityczny ostrzał. Te "papiery" (dokumenty z wynikami finansowymi - przyp. red.) prezes powinien pod kamień schować i zakopać, a nie chodzić do mediów i opowiadać, jakie świetne decyzje podejmuje - mówi money.pl jeden z polityków, który przekonuje, że zna kulisy sprawy.
Takich głosów z politycznego otoczenia słyszmy więcej tylko, że jeszcze na początku zeszłego tygodnia Majewski udzielił ważnego wywiadu w Programie I Polskiego Radia.
- Rzeczywiście jest tak, że PGNiG ma dobre wyniki z ubiegły rok. Stabilna sytuacja PGNiG leży w interesie Polski i polskich odbiorców gazu, bo my odpowiadamy za bezpieczeństwo energetyczne. Ale my nie zarabiamy na Polakach. W ubiegłym roku, zwłaszcza w IV kwartale, kiedy nastąpił wzrost cen gazu, to prawie całą EBIDTA zbudowaliśmy na segmencie poszukiwania i wydobycia, w dużej mierze za granicą. Dzięki trafnym decyzjom inwestycyjnym m.in. nabyciu 21 koncesji na norweskim szelfie kontynentalnym udało się wypracować ponad 8 mld zł EBIDTA wyłącznie na poszukiwaniu i wydobyciu - przekonywał były prezes PGNiG.
"To źli ludzie złe rzeczy mówią"
W samej spółce dowiadujemy się nieoficjalnie, że zakupienie koncesji na norweskim szelfie, gdzie wydobycie już trwało, było strzałem w dziesiątkę i zbiegło się z wyższymi cenami gazu. - Prezesi innych dużych spółek robiliby w mediach potrójne fikołki, chwaląc się taką decyzją biznesową. My jakoś przebić się nie umieliśmy, a to właśnie ta decyzja napędziła nam wyniki za IV kw. 2021 r., a nie bogacenie się na rachunkach Polaków - słyszymy w PGNiG.
I jest to prawda, ponieważ w segmencie obrotu, który w dużej mierze odpowiada za wpływy z naszych portfeli, firma zanotowała stratę.
- Niektórzy mówią, że cała sprawa ma drugie dno i chodzi o fatalne chwalenie się bardzo dobrymi wynikami spółki w dobie "rachunków grozy" za gaz - mówi money.pl jedna z osób zaznajomionych ze sprawą. - To źli ludzie złe rzeczy mówią - podkreśla.
- Przeszedłem wielu prezesów w PGNiG-u i powiem zupełnie szczerze, Paweł był jednym z najbardziej fachowych gości. Konkretny, który nie bał się powiedzieć mocodawcy (ze Skarbu Państwa - przyp. red.), że coś mu się nie podoba, a wie pan, że takich to teraz ze świecą szukać - przekonuje nasz informator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roszady w spółkach Skarbu Państwa nie służą nikomu
- Wiem, co to znaczy być wyrzuconą za dobre wyniki, bo sama to przeżyłam - komentuje w rozmowie z money.pl zmiany personalne Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezeska PGNiG. - Oczywiście pamiętajmy, że były to wyniki za 2021 r. Gdyby były one świetne za I bądź II kw. tego roku, kiedy problemy na rynku gazu się znacznie pogłębiły, to rozumiem, że niektórzy politycy mogliby się wściec. Ale tak naprawdę, to zupełnie nie w tym rzecz. Chodzi o roszady w tych spółkach - twierdzi ekspertka.
Jej zdaniem, gdyby to były spółki tylko z jednym akcjonariuszem - państwem, to prezesi mogliby się wymieniać w nich nawet częściej, "byle z zachowaniem przepisów spółek handlowych".
- Kiedy jednak podjęto decyzję o pójściu z nimi na giełdę i wzięciu pieniędzy od inwestorów, to zupełnie zmienia obraz sprawy. Nawet we Francji, gdzie jest długa tradycja dłubania przy spółkach państwowych, tamtejsi politycy potrafią zachować pozory. U nas żadnych pozorów nie ma, a o corporate governance (ładzie korporacyjnym - przyp. red.) możemy w takich sytuacjach zapomnieć. I to niestety dzieje się od lat - wyjaśnia Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Co dalej z prezesem Majewskim?
Według informacji money.pl Majewski ma być rzucony na odcinek rządowy, którego pierwsza odsłona będzie miała miejsce w tym tygodniu wraz z zapowiedzią premiera o odchodzeniu od rosyjskich surowców.
- Na początku przyszłego tygodnia przedstawimy plan niemal natychmiastowego odejścia od rosyjskich węglowodorów. Polska będzie jednym z pierwszych krajów UE, który w tak krótkim czasie pokaże taką możliwość – powiedział w piątek w Brukseli Mateusz Morawiecki. Paweł Majewski ma intensywnie w pracach rządowych uczestniczyć.
Niektóre media podają, że szykowany jest dla niego fotel nieistniejącego jeszcze Ministerstwa Energii, jednak nie udało nam się potwierdzić w kilku źródłach tej informacji. W 2019 r. kompetencje tego resortu, wówczas zlikwidowanego, przeszły w ręce Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych oraz Ministerstwa Klimatu.
Zapytaliśmy oficjalnie PGNiG o przyczyny odejścia prezesa ze spółki. Firma nie komentuje tej sprawy i odsyła do piątkowego oświadczenia Pawła Majewskiego.