Trwa ustalanie, kto stoi za atakiem na gazociągi Nord Stream 1 oraz 2. Zachodni politycy i służby twierdzą, że mają coraz więcej przesłanek, by sądzić, że to działania Kremla. Wybuchy oceniane są jako odpowiedź za sankcje nałożone na Rosję za jej napaść zbrojną na Ukrainę.
"Nasze podejrzenia dotyczące możliwości dokonania sabotażu przy gazociągach Nord Stream zostały wzmocnione" - poinformowała na przykład szwedzka prokuratura krajowa oraz służby specjalne SAPO. Dochodzenie ws. wybuchów wszczęli także Niemcy.
Tymczasem Kreml umywa ręce, a jego propaganda konsekwentnie przekonuje, że był to atak ze strony sojuszników Ukrainy, m.in. USA i Polski. W żaden sposób nie łagodzi to jednak obaw, że podobne sabotaże, które pogłębią kryzys energetyczny w Europie, się powtórzą. Prezydent Rosji Władimir Putin w środę (12 października) jeszcze bardziej podsycił te lęki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kryzys energetyczny w Europie. Ukryta groźba Putina?
Rosyjski dyktator brał w środę udział w Rosyjskim Tygodniu Energetycznym w Moskwie. Powiedział, że ataki na Nord Stream były aktem terroru, który ustanowił "najbardziej niebezpieczny precedens". Na tym jednak nie zakończył.
To pokazuje, że każdy krytycznie ważny obiekt infrastruktury transportowej, energetycznej lub użyteczności publicznej jest zagrożony, niezależnie od tego, gdzie się znajduje i przez kogo jest zarządzany - stwierdził Putin.
Przy okazji rosyjski dyktator zaznaczył, że Gazprom jest gotowy dostarczać gaz Europie drugą nitką Nord Stream 2, która nie została uszkodzona. Putin w ten sposób kolejny raz naciska Unię Europejską na certyfikację rurociągu, którą wstrzymano po wybuchu wojny w Ukrainie.
Wyciek ropociągu "Przyjaźń" w Polsce
Prezydent Rosji mówił o zagrożeniu infrastruktury krytycznej niedługo po tym, gdy doszło do rozszczelnienia rurociągu "Przyjaźń" ok. 70 km od Płocka. Mowa o odcinku ropociągu, którym surowiec dociera do Niemiec.
Agencja Reuters zauważa, że odkrycie wycieku w rurociągu "Przyjaźń" następuje w momencie, "gdy Europa staje w obliczu poważnego kryzysu energetycznego w następstwie inwazji Moskwy na Ukrainę, która odcięła dostawy gazu w trwającym impasie".
"Przyczyna wycieku z rurociągu 'Przyjaźń' jest badana. Na razie nie ma przesłanek, by mówić o przyczynach awarii. Wszystkie hipotezy są możliwe. Trwają czynności wyjaśniające. Skala awarii nie rzutuje na bezpieczeństwo RP" - napisał w środę na Twitterze pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.