Blisko rok temu pan Andrzej odwiedził oddział swojego banku, żeby zmienić konto. Po załatwieniu sprawy doradca klienta zapytał go, czy chciałby ulokować swoje oszczędności na wyższy procent niż 0,01 proc., jaki miał na swojej lokacie.
Gdy odrzucił wszystkie ryzykowne propozycje inwestycyjne, w których była mowa o akcjach i giełdzie, usłyszał o tym, że są fundusze, które środki finansowe klientów wkładają w zupełnie bezpieczne obligacje i można na tym zarobić nawet kilka procent rocznie. A przynajmniej średnie stopy zwrotu w całym 2020 roku wahały się od 1 do 6 proc. Czemu miałyby nie być też takie w 2021 r.?
Po blisko 12 miesiącach okazało się, że pan Andrzej mógł spokojnie dać oszczędności na lokatę do banku i przynajmniej miałby teraz tyle samo pieniędzy. Zamiast tego na funduszu obligacji pokazuje mu, że ma 97 proc. wpłaconych środków. Jest więc stratny około 3 proc.
80 proc. funduszy jest na minusie
Historia pana Andrzeja jest uniwersalna. W tej chwili - w bardzo podobnej sytuacji jest wiele osób, które w związku z rekordowo niskimi stopami procentowymi w Polsce rok temu szukało alternatywy dla lokat bankowych.
Portal analizy.pl w raporcie za pierwszych 11 miesięcy 2021 roku pokazuje statystyki, z których wynika, że średnia strata klientów, którzy oddali swoje oszczędności funduszom inwestycyjnym lokującym ich pieniądze w obligacje korporacyjne, wyniosła około 1 proc. Te, które kupowały polskie obligacje skarbowe, były 2,8 proc. pod kreską. A w przypadku inwestycji w polskie obligacje długoterminowe (uniwersalne) straty były na poziomie blisko 6 proc.
Na koniec grudnia na blisko 180 otwartych funduszy dłużnych (obligacyjnych), prawie 150 pokazywało ujemną stopę zwrotu, liczoną od początku 2021 roku. Wśród nich są takie fundusze, które w samej nazwie mają określenia "niskie ryzyko", "spokojna inwestycja", "dochodowy", "ostrożne inwestowanie" czy "ochrona majątku".
Jeden z funduszy, który według nazwy spokojnie inwestuje głównie w obligacje gwarantowane przez Skarb Państwa lub NBP, tylko w ciągu ostatnich 3 miesięcy był pod kreską 3,3 proc., w rok stracił 3,8 proc., a bilans ostatnich dwóch lat to minus 1,3 proc. Warto zauważyć, że tylko ten jeden fundusz obraca pieniędzmi klientów o wartości około 60 mln zł.
Wartość jednostki uczestnictwa w przykładowym funduszu obligacji
Straty trzeba będzie odrabiać latami
Najgorsze fundusze dłużne w 2021 roku notują ujemne stopy zwrotu na poziomie 13-14 proc.
- To nie jest tak, że jeden czy dwa fundusze obligacyjne w Polsce są 10 proc. na minusie. Takich jest kilkanaście i wśród nich są też duże fundusze, w których pieniądze trzyma wiele osób. A tylko kilka jest na wyraźniejszym plusie - zauważa w rozmowie z money.pl dr Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych.
Przyznaje, że w ofercie jego TFI nie ma akurat tego typu funduszy obligacyjnych, ale jest w stanie sobie wyobrazić, w jak trudnym położeniu są w tej chwili wszyscy ci doradcy, którzy przekonywali rok temu klientów do bezpiecznej inwestycji, a ona teraz wykazuje straty.
- Okazało się, że obligacje wcale nie są taką bezpieczną inwestycją. A spadki ich wycen w tym roku były największe od 2005 roku. "Zjadły" zyski z całego 2020 roku. Co gorsza, słaby może być też kolejny rok - ocenia Bursa.
Ekspert prognozuje, że prawdopodobnie w 2022 r. nie będzie aż tak źle z funduszami obligacji jak w 2021 r., ale trzeba się liczyć z tym, że znowu może nie być z tego zysków. Przewiduje, że jeśli ktoś w ostatnich 12 miesiącach stracił na funduszu obligacji 10 proc, to odrobienie tych strat może zająć 3-4 lata.
Obligacje obligacjom nierówne
W kontekście inwestycji w obligacje skarbowe warto wytłumaczyć jedną ważną kwestię. Każda osoba może na własną rękę kupić takie obligacje (podobnie jak przy zakładaniu lokaty bankowej) i w ten sposób stracić pieniędzy nie można. Państwo gwarantuje co najmniej zwrot wpłaconych środków. A odsetki zależą od tego, jak długo mamy takie obligacje.
Nieco inne są obligacje skarbowe, które mogą kupować instytucje takie jak banki czy fundusze inwestycyjne. Charakterystyczne dla nich jest to, że obraca się nimi na rynku finansowym i tym samym codziennie są możliwości ich wyceny. A ta zmienia się np. wraz ze stopami procentowymi ustalanymi przez NBP.
Na wykresach funduszy obligacji wyraźnie widać, że do załamania doszło w ostatnich trzech miesiącach 2021 r. W tym czasie NBP podniósł główną stawkę oprocentowania z 0,1 do 1,75 proc. W ten sposób wcześniej kupowane przez fundusze obligacje stały się mniej opłacalne i ich wartość spadła.
- Do tej pory przyjmowało się, że w samej konstrukcji fundusze obligacji są bezpieczne. W praktyce jednak zazwyczaj kupowane tam były obligacje tylko jednego kraju, czyli Polski. Ryzyko w takim przypadku nie jest odpowiednio rozłożone. Wystarczy jedna niekorzystna decyzja NBP czy rządu, żeby klienci takich funduszy potracili pieniądze - tłumaczy Tomasz Bursa.
Wiceprezes OPTI TFI liczy na to, że klienci funduszy i doradcy wyciągną lekcję z tej sytuacji i będą bardziej świadomi tego, jak działają obligacje, i jakie może wiązać się z nimi ryzyko. Uważa, że ludzie zaczną trochę inaczej podchodzić do obligacji i to może być pewien problem dla niektórych firm zarządzających funduszami, bo takie produkty wcześniej bardzo dobrze się sprzedawały.