Ursus kojarzony jest głównie z produkcją maszyn rolniczych, a szczególnie ciągników. Od pewnego czasu jednak w ramach spółki zależnej Ursus Bus zajął się tworzeniem elektrycznych autobusów. W związku z problemami zdecydował jednak o sprzedaży tej części biznesu.
Ostatnio dostał wezwanie do zapłaty 7 mln 151 tys. 425,48 zł brutto tytułem kary umownej za zwłokę w dostawach autobusów zamówionych przez MZK w Zielonej Górze. Opóźnienia wiążą się m.in. z brakiem płynności finansowej. W związku z tym poszukiwany jest inwestor, ale na razie nie udało się znaleźć chętnego.
Blisko przejęcia była firma PG Energy Capital Management, ale ostatecznie umowa sprzedaży udziałów nie doszła do skutku.
Wiceprezes spółki ds. restrukturyzacji Agnieszka Biała wskazuje, że są prowadzone rozmowy z innymi potencjalnymi inwestorami i jest szansa, że bardzo szybko Ursus przejdzie do etapu konkretnych negocjacji. Zastrzega, że jedynym ograniczeniem w zbyciu udziałów spółki Ursus Bus jest dla Ursusa zgoda sędziego-komisarza, która dodatkowo może zostać zaskarżona przez wierzycieli.
Ursus Bus osiąga przychody głównie z przetargów, więc musi mieć zdolność do wpłacania wadium przetargowego i mieć określone warunki do kontraktowania. To są poziomy kilkumilionowe.
- Ursus nie jest w stanie zapewnić takiego funkcjonowania swojej spółce zależnej. Oczekiwany przez nas poziom dokapitalizowania spółki był na poziomie co najmniej 40 mln zł. To dałoby Ursus Bus bezpieczeństwo funkcjonowania, realizacji obecnie posiadanych kontraktów i przystępowania do kolejnych - podkreśla Biała.
Czytaj więcej: Ursus liczy na utrzymanie całości załogi produkcyjnej
Wiceprezes zapewnia, że produkt Ursus Bus jest absolutnie klasy światowej. Jednocześnie zastrzega, że jeżeli rozmowy nie przyniosą rezultatu i nie dojdzie do sprzedaży firmy, istnieje ryzyko upadłości. Na razie przekonuje, że rozważanie tego scenariusza jest przedwczesne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl