Do publikacji raportu finansowego Ursusa jeszcze osiem dni, ale zarząd spółki zdecydował się wcześniej poinformować o wstępnych wyliczeniach. Te pokazują, że trudno mówić o skutecznej restrukturyzacji działalności legendarnej już marki ciągników, która od kilku lat boryka się z poważnymi problemami.
Ursus w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku nie wypracował ani złotówki zysku. Koszty działalności przewyższyły przychody o 34 mln zł. Tym samym spółka potroiła straty w porównaniu z ubiegłym rokiem, gdy po pierwszy półroczu była na minusie nieco ponad 11 mln zł.
Przychody ze sprzedaży Ursusa spadły o 8 mln zł - z 35,3 do 27,3 mln zł. Przedstawiciele spółki zastrzegają jednak, że zaprezentowane dane finansowe mają charakter szacunkowy i mogą jeszcze ulec zmianie do publikacji oficjalnego raportu 17 września.
Spadek przychodów i straty spółka tłumaczy m.in. wprowadzonym w Polsce oraz w innych krajach stanem pandemii związanym z COVID-19. Utrudnił on sprzedaż krajową oraz skutkował czasowym wstrzymaniem lub opóźnieniami w dostawach poszczególnych komponentów i maszyn od dostawców z zagranicy, szczególnie z Włoch i Turcji. To samo dotyczy sprzedaży eksportowej.
Koronawirus to jedno, ale problemy Ursusa zaczęły się dużo wcześniej. Trudno sytuacja płynnościowa w firmie (problemy ze spłatą zobowiązań wobec kontrahentów) sprawia, że trudno jej pozyskać finansowanie np. w bankach i tak kryzys się pogłębia.
W skutecznej restrukturyzacji nie pomaga sąd, który ostatnio umorzył przyspieszone postępowanie układowe wobec Ursusa. Spółka zapowiedziała już zaskarżenie tej decyzji. Dalszych planów nie znamy. Jeszcze w sierpniu zwróciliśmy się do firmy z pytaniami w tym zakresie, ale do tej pory brak jest kontaktu. Wyraźnie spółka unika kontaktu z mediami.