Ostatnie trzy lata były trudne dla Ursusa. Popularny producent ciągników w tym czasie generuje same straty. Najgorszy był 2018 rok, gdy sięgały prawie 150 mln zł. Ubiegły rok był nieco lepszy, bo firma była 87,2 mln zł pod kreską, ale ciągle do odzyskania rentowności dużo brakuje.
Ze wstępnych wyliczeń wynika, że przychody spółki były na poziomie 95,6 mln zł, co oznacza spadek o ponad połowę w porównaniu z poprzednim rokiem.
Czytaj więcej: Ujemne stopy procentowe. RPP się nie odważy na taki krok, choć realnie już są na minusie
Zarząd tłumacząc straty wskazuje na konieczność dokonania szeregu jednorazowych odpisów obniżających wartość należności spółki. Zastrzega jednak, że mają one charakter księgowy i wobec trwającego postępowania restrukturyzacyjnego nie wpływają na zmianę sytuacji płynnościowej Ursusa.
Oprócz tego władze firmy wskazują na trudną sytuację w branży, bo ogółem spadają przychody ze sprzedaży na rynku krajowym ciągników jak i maszyn rolniczych.
"Kluczowym aspektem, który wpływa na popyt na polskim rynku jest niska realizacja wypłat dopłat do zakupów realizowanych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Niski wolumen sprzedaży w sposób istotny przełożył się na całościowo niższą rentowność produktów, które nie pokrywają obecnie kosztów stałych produkcji" - czytamy w komunikacie.
Czytaj więcej: Hojne premie dla najlepiej zarabiających prezesów w Polsce. Wszystkich zdystansował Szwed
Zarząd zwraca też uwagę na istotne pogorszenie się sytuacji płynnościowej spółki wynikające z istotnych ograniczeń w zakresie możliwości zaciągania zewnętrznego finansowania w bankach i innych instytucjach oraz konieczność dokonywania zakupów od dostawców po przedpłaceniu za towar.
Również ze względu na brak niezbędnego poziomu płynności finansowej Ursus nie może pozyskiwać i realizować kontraktów na dostawy autobusów.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie