Kryzys wywołany pandemią koronawirusa zatrzymał globalny wzrost gospodarczy, a wiele krajów cofnął pod względem wartości PKB nawet o kilka lat. Jednak jedynie na chwilę wstrzymał hossę na rynkach finansowych. Dość szybko największe światowe giełdy wróciły na szczyt.
Kryzys dał zarobić
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że w celu ratowania gospodarki rządy największych krajów uruchomiły ogromne programy wsparcia, a banki centralne wpompowały wielkie pieniądze, które rozlały się po rynkach finansowych. Część trafiła na giełdę, podbijając ceny akcji.
Jednak ten, kto sądzi, że rok 2020 był czasem łatwego zarabiania dużych pieniędzy na giełdzie, jest w błędzie. Wystarczy spojrzeć na notowania choćby Warszawskiego Indeksu Giełdowego (WIG), których bilans wyszedł praktycznie na zero lub z niewielkim minusem. Inwestorzy doświadczyli dwóch fal spadków cen akcji, po których następowało odrabianie strat.
Profesjonaliści potrafili jednak bardzo skutecznie wykorzystać okazje inwestycyjne, jakie stworzył COVID-19. Przykładowo Biuro Maklerskie BNP Paribas może się pochwalić uzyskaniem w 2020 roku stopy zwrotu z zainwestowanych przez klientów środków na poziomie 31 proc.
Ich portfel giełdowy (tak zwany dynamiczny), który dostosowują w zależności od koniunktury, lepiej lub gorzej radził sobie od powstania w 2013 roku, ale najlepsze wyniki dał właśnie w kryzysowym 2020 roku.
Porównując te wyniki np. ze stopami zwrotu otwartych funduszy inwestycyjnych, okaże się, że to jeden z lepszych wyników. Są też jednak przykłady rozwiązań Skarbiec TFI czy Allianz TFI, które w ciągu 12 miesięcy były w stanie zarobić dla klientów 90-100 proc.
Te najlepsze firmy w swoich inwestycjach skupiały się na konkretnej grupie spółek. Niekoniecznie tych największych, o których najwięcej się mówi. Nasuwa się jednak pytanie: jak inwestują na giełdzie profesjonaliści, że mogą osiągać takie wyniki?
Kluczowa okazała się diagnoza sytuacji związanej z COVID-19 i odpowiednia strategia.
Michał Krajczewski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas, podkreśla, że bardzo dobre wyniki możliwe były do osiągnięcia dzięki szybkiej reakcji na początku marca 2020 roku. Polegała ona na zmniejszeniu udziału w akcjach tuż przed załamaniem na giełdzie. Następnie na początku kwietnia można było obkupić się w mocno przecenione akcje i czekać na zyski.
- Portfele są konstruowane przez zespół doradztwa inwestycyjnego raz w miesiącu, co umożliwia stosunkowo szybką reakcję na zmiany w otoczeniu. Cechuje je też duża elastyczność pod kątem alokacji - wskazuje ekspert BNP Paribas.
Chodzi o to, by w każdej chwili mieć możliwość przeniesienia części lub całości pieniędzy z akcji na np. bezpieczne, choć mniej zyskowne obligacje i na odwrót.
- Dla wyników w 2020 roku równie ważna była także trafna selekcja spółek do portfela. Przez większą część roku zdecydowana większość akcji w portfelu stanowiły podmioty z takich sektorów jak IT, gaming, ochrona zdrowia albo budownictwo, czyli branże, które zachowały się zdecydowanie lepiej niż szeroki rynek akcji - tłumaczy Michał Krajczewski.
Perspektywy na 2021 rok
Konkret? Obecnie w portfelu dynamicznym BM BNP Paribas jest 20 spółek, w których po równo rozdzielone jest 80 proc. zainwestowanych pieniędzy. Pozostałe 20 proc. ulokowane jest w kontraktach terminowych czterech spółek.
W portfelu są akcje przedstawicieli spółek technologicznych i informatycznych, ale też nie brakuje firm handlowych, budowlanych czy przemysłowych. Co ciekawe, nie ma tu np. spółek biotechnologicznych, zaangażowanych w walkę z COVID-19.
Michał Krajczewski utrzymuje pozytywne nastawienie do giełdy w 2021 roku.
- Oczekujemy stopniowego wygasania pandemii w drugiej połowie roku. Prowadzone na świecie programy fiskalne i rekordowo niskie stopy procentowe będą dodatkowo wspierać koniunkturę gospodarczą. To będzie miało przełożenie na wzrost kursów akcji - uważa.
Zastrzega jednak, że może być trudno powtórzyć ubiegłoroczne wyniki inwestycyjne. Paradoksalnie rok wyjścia z gospodarczego kryzysu może być gorszy niż w samym kryzysie.
Z nadzieją w 2021 rok patrzą też eksperci Pekao TFI, których otwarte fundusze w ubiegłym roku mogły się pochwalić ponad 20-procentowymi stopami zwrotu.
- W naszej ocenie 2021 rok powinien być dobry dla ryzykownych aktywów, takich jak akcje, obligacje korporacyjne czy surowce. Zakładamy też, że będzie dobry dla walut i innych aktywów z rynków wschodzących - prognozuje wiceprezes Pekao TFI Jacek Babiński, odpowiedzialny za pion zarządzania aktywami.
W jego ocenie sektory znajdujące się do tej pory pod presją, gdzie wyceny są niewymagające, a zyski, wraz z odżywającym popytem, mają szansę na istotną poprawę, mogą powrócić do łask inwestorów zagranicznych i przyciągnąć nowy kapitał na warszawską giełdę.
Pekao TFI zwraca uwagę na rosnące zainteresowanie inwestowaniem i warszawską giełdą przez drobnych inwestorów. W trakcie pandemii zauważalnie wzrósł udział w obrotach inwestorów detalicznych zniechęconych m.in. ofertą oszczędnościową banków.