To już piąty dzień bez handlu akcjami na moskiewskiej giełdzie. Bank centralny Rosji, który zarządza systemem, nie odważył się na wznowienie obrotu. Zdaje sobie sprawę z tego, że w mgnieniu oka biliony rubli ulokowanego wcześniej kapitału zostaną wycofane z giełdy.
Widać to choćby po gigantycznych stratach, jakie zanotowały rosyjskiej spółki na giełdzie w Londynie. Do piątku wycena Gazpromu w tydzień spadła o 88 proc. Rosneft w tym samym czasie zaliczył zjazd o 78 proc., a Sbierbank aż o 98 proc.
Bank centralny łudzi się, że przeczekanie największej paniki pozwoli na złagodzenie jej skutków. Trudno jednak oczekiwać, żeby szybko nastroje na rynku uległy poprawie. Tym bardziej że Zachód nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w odniesieniu do sankcji.
Toast za śmierć giełdy
Nadzieję tracą rosyjscy analitycy giełdowi. Alex Butmanov, założyciel i dyrektor generalny DTI Algorithmic, nawet wygłosił odważne przemówienie w rosyjskiej telewizji RBC. Podczas wywiadu wzniósł toast za śmierć moskiewskiej giełdy.
- Pozdrawiam Siergieja Usiczenko, który 12-13 lat temu pił za śmierć giełdy. Dziś ja piję wodę sodową - powiedział Butmanow. - Droga giełdo, byłaś nam bliska, byłaś ciekawa. Spoczywaj w pokoju, drogi przyjacielu.
Prowadząca program zapytała analityka o jego plany zawodowe. Szczerze odpowiedział, że w związku z zawieszeniem giełdy nie jest zbyt optymistycznie nastawiony.
- W ostateczności będę pracował jako Święty Mikołaj, tak jak 25 lat temu - przyznał Butmanov.
Bank centralny czeka
Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której rosyjska giełda nie wznawia handlu, ale nie wiadomo, kiedy do tego dojdzie. Kolejne komunikaty wydawane są przez Bank Rosji regularnie. Widać, że władze giełdy obserwują sytuację i będą na bieżąco podejmować decyzje.
Warto podkreślić, że nie cała giełda w Moskwie jest nieczynna. Działa np. obrót walutami. Tam jednak nie doszło do aż tak poważnego załamania, choć rubel jest rekordowo słaby. W tydzień kurs dolara w rosyjskiej walucie wzrósł o 35 proc. Wynosi aktualnie około 112 rubli.