Na początku wyjaśnijmy, minister Elżbieta Rafalska, informując o waloryzacji składek emerytalnych, nie mówiła o podwyżce już przyznanych emerytur. Chodzi o waloryzację w ZUS składek zbieranych przez Polaków na tzw. I filarze.
Oczywiście tych pieniędzy po wpłacie na konto ZUS po chwili już nie ma. Są wypłacane od razu emerytom. Ale wirtualnie mamy tyle, ile zebraliśmy, plus kwotę doliczoną na podstawie waloryzacji. Taki zapis widnieje w komputerach ZUS i KRUS.
Gdy będziemy przechodzić na emeryturę, zebrane składki zostaną podzielone przez oczekiwaną liczbę lat życia (na podstawie średniej dla kobiet i mężczyzn według GUS) i taką właśnie otrzymamy emeryturę.
Według rozporządzenia podpisanego przez Rafalską składki za 2018 rok zostaną podwyższone o 9,2 proc. To najwyższy wzrost od 2008 roku. Dlaczego akurat o tyle?
Wynika to z zasad waloryzacji. To, o ile podniesiona zostanie teoretyczna wartość naszych składek, zależy od inflacji w danym roku. Ta wyniosła 1,6 proc. w 2018 roku.
Drugim czynnikiem jest tzw. realny przypis składek w roku kalendarzowym. Ten zależy od wzrostu płac i liczby ubezpieczonych. Sytuacja na rynku pracy i płace poprawiły się tak bardzo, że podwyższyło to znacząco wskaźnik waloryzacji. Bezrobocie spadło do 5,8 proc. w 2018 z 6,6 proc. rok wcześniej, a średnie wynagrodzenie wzrosło o 7 proc.
Przetwarzając wszystkie te dane w odpowiedni sposób, resort pracy otrzymał 9,2 proc. waloryzacji składki emerytalnej. O tyle więcej emerytury dostaniemy z I filara. Rafalska wskazuje, że żaden bank tyle nie daje.
- Proszę mi wskazać jakąś instytucję bankową, gdzie moglibyśmy własne oszczędności tak dobrze i tak bezpiecznie ulokować? - chwali się minister.
Rzeczywistość wirtualna a realna
Jednak to, co minister zatwierdziła swoim podpisem pod waloryzacją, jest tylko zapisem w komputerze. Realnych pieniędzy w FUS przecież nie ma. Banki natomiast wypłacają konkretne odsetki, a i pieniądze z nich możemy wypłacić natychmiast. Porównywanie obu rzeczywistości to jak porównywanie jabłek z gruszkami.
Środków w FUS ruszyć nie możemy, póki nie dożyjemy wieku emerytalnego. Umrzemy wcześniej? Zapis w komputerze się zeruje i nikt nie dziedziczy zebranych podobno środków.
Nawet jeśli dożyjemy, to nie ma wcale pewności, że wtedy zasady wypłat emerytur będą takie same jak w bieżącym roku. Na razie budżet stać na dopłaty z podatków do systemu emerytalnego. Przyszli rządzący mogą mieć diametralnie odmienną perspektywę.
Jeśli stwierdzą, że trzeba zmniejszyć emerytury o jakiś wskaźnik korygujący, żeby system całkiem się nie zawalił, to okaże się, że wszystkie te obecne waloryzacje są funta kłaków warte. Na razie bądźmy jednak dobrej myśli. Ci, którzy przechodzą na emeryturę w bieżącym roku, mogą się z pewnością cieszyć.
OFE, OFI i giełda nie podskoczą
Przyjmując optymistyczne zdanie pani minister, możemy powiedzieć, że właśnie ktoś do naszego konta dopisał 9,2 proc. nieopodatkowanych odsetek od zebranych składek. Faktycznie takich pożytków nie dostaniemy nigdzie indziej. Nawet na subkoncie ZUS, gdzie zasady waloryzacji są zupełnie inne niż składek w I filarze.
W 2018 roku składki na subkoncie w ZUS, na które, przypomnijmy, przeniesiono kilka lat temu zabrane 150 mld zł z OFE, zostały zwaloryzowane o 3,99 proc. Dużo mniej niż 9,2 proc. Dlaczego? Bo zasada waloryzacji jest zupełnie inna. Liczy się średni wzrost PKB za ostatnie pięć lat, przy czym przy spadku PKB będzie zero waloryzacji.
Nawet ta druga, niższa waloryzacja jest jednak teoretycznie korzystniejsza dla przyszłego emeryta niż stopy zwrotu OFE. W ciągu pięciu ostatnich lat waloryzacja na subkoncie w ZUS dała 23,7 proc. zysku, podczas gdy średnia zarobku OFE była o prawie 10 pkt. proc. mniejsza. Mniejszy był też wzrost WIG, stopa zwrotu największego OFE, czyli Nationale-Nederlanden, oraz stopa zwrotu największego na rynku OFI, czyli PKO Obligacji Skarbowych.
Różnica ogromna na korzyść waloryzacji subkonta ZUS, nie mówiąc już o stopie waloryzacji składek w I filarze, która dała w pięć lat 36 proc. Teoretycznie nie ma o czym myśleć, tylko brać to, co daje państwo.
Jest jednak jedno ryzyko. Państwo już raz zabrało środki z OFE, gdy mu brakowało pieniędzy. Nie jest powiedziane, że nie zrobi tego znów w przyszłości i nie zabierze środków z subkonta, przelewając środki na I filar.
W rękach OFE, a w przyszłości na prywatnych IKE pieniądze powinny być trudniejsze do odebrania. I to jest korzyść przyszłego emeryta z unikania wirtualnych waloryzacji, a przywiązania do realnego majątku. Nie tylko zapisu w komputerowych bazach danych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl