O godzinie 09:22 za euro trzeba było zapłacić 4,4082 zł, co oznacza wzrost kursu o 0,5 gr wobec poniedziałkowego zamknięcia, gdy euro potaniało o 4,6 gr. Dolar drożał o 0,6 gr do 3,9605 zł, po tym jak dzień wcześniej jego kurs spadł o 5,2 gr.
Poranne osłabienie złotego to nie tylko efekt korekty wczorajszego rajdu, ale wyhamowania zwyżki notowań EUR/USD, która razem z utrzymującymi się dobrymi nastrojami na rynkach globalnych i dużą poprawą sentymentu do emerging markets napędzała w ostatnim czasie aprecjację rodzimej waluty.
Mając jednak na uwadze, że nastroje na rynkach światowych pozostają bardzo dobre, a inwestorzy wciąż ostentacyjnie ignorują potencjalne czynniki ryzyka (np. protesty społeczne w USA, napięcie na linii Waszyngton-Pekin), to nawet cofnięcie kursu EUR/USD nie będzie dostatecznym pretekstem do mocniejszej realizacji zysków na złotym. Jest więc prawdopodobne, że w dalszej części dnia kurs EUR/PLN i USD/PLN ponownie znajdą się na 2,5-miesięcznych minimach. A w przypadku tej drugiej pary nie są wykluczone nawet mocniejsze spadki. Wczorajsze przełamanie psychologicznej bariery 4 zł, otworzyłoby bowiem drogę przynajmniej do 3,90 zł.
W dalszej części tygodnia złoty wciąż pozostanie pod głównym wpływem rynków globalnych, reagując na zmieniające się nastawienie do ryzyka i wahania EUR/USD. Dlatego z jego punktu widzenia kluczowe będą wyniki czwartkowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego, publikowane w drugiej połowie tygodnia dane z amerykańskiego rynku pracy, a przede wszystkim to jak długo jeszcze rynki finansowe będą ignorowały wspomniane wcześniej czynniki ryzyka.
Marcin Kiepas
analityk Tickmill