Nie ma szans na ratunek dla bankrutującej Almy. Po blisko 9 miesiącach od zgłoszenia wniosku, krakowski sąd ogłosił upadłość spółki. Jednocześnie zatwierdził wartość sprzedaży pozostałych w niej aktywów na 94 mln zł.
"Syndyk masy upadłości Alma Market informuje, iż w dniu 21 listopada 2017 roku Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, VIII Wydział Gospodarczy do spraw upadłościowych i restrukturyzacyjnych wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości dłużnika Alma Market Spółki Akcyjnej oraz zatwierdzeniu warunków sprzedaży zorganizowanej części przedsiębiorstwa dłużnika określając cenę sprzedaży na kwotę 94.000.000,00 zł netto oraz nabywcę IMMOMOK Spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością w Warszawie" - czytamy w komunikacie.
Oznacza to z jednej strony koniec spółki, do której należała sieć popularnych delikatesów. Z drugiej strony mamy sprzedaż tego, co w firmie zostało. Kwota to 94 mln zł, a więc niewielki procent wartości firmy sprzed lat. Pieniądze te posłużą przynajmniej częściowej spłacie zobowiązań wobec wierzycieli Almy.
"Sprzedaż zorganizowanej części przedsiębiorstwa pozwoli na uzyskanie najbardziej korzystnej ceny w postępowaniu upadłościowym, a nadto zabezpieczy przedsiębiorstwo dłużnika przed ewentualnym spadkiem jego wartości, a dodatkowo ograniczy koszty upadłości" - tłumaczyła Alma w lipcu tego roku, proponując sprzedaż aktywów.
Miało to pozwolić nie tylko na szybsze i pełniejsze zaspokojenie wierzycieli oraz znaczne skrócenie czasu trwania postępowania upadłościowego. Proponowana transakcja miała też na celu zachowanie przedsiębiorstwa dłużnika, a co za tym idzie utrzymanie kilkuset miejsc pracy.
Nabywcą aktywów Almy jest warszawska spółka Immomok. To podmiot, który prowadzi market E. Leclerc na warszawskim Ursynowie. W sumie cała francuska sieć należy do najmniejszych zagranicznych graczy na polskim rynku marketów. Co ważne, pojedyncze sklepu nie należą do jednego właściciela, a do prywatnych firm zarządzających nimi.
Wniosek o ogłoszenie upadłości obejmującej likwidację majątku Alma złożyła w połowie lutego. Wcześniej próbowała postępowania sanacyjnego, ale zostało ono umorzone.
Problemy finansowe Almy zaczęły się w zasadzie już w 2014 roku. Wtedy też odnotowała ponad 13,5 mln zł straty. W żadnym kolejnym roku nie była w stanie wypracować nawet złotówki zysku. Co więcej, z każdym rokiem straty rosły i to w zastraszającym tempie. Z 13,5 mln wzrosły do 150 mln zł w 2015 roku i do 233 ml zł w 2016.
Nie inaczej było w pierwszym półroczu tego roku. W ostatnim publikowanym raporcie Alma odnotowała 50,47 mln zł straty wobec 55,56 mln zł na minusie w pierwszym półroczu ubiegłego roku. Choć strata była mniejsza, nie rokowało to na odzyskanie rentowności.
W kontekście upadłości ważny był ubiegły rok, gdy Alma przestała spłacać zadłużenie i masowo zamykała sklepy. Z ogólnopolskiej sieci delikatesów niemal nic nie zostało.
Ogłoszenie upadłości kończy prawie 17-letnią historię firmy. Formalnie rozpoczęła działalność 2 stycznia 1991 roku pod nazwą F.H. "KrakChemia" w wyniku przekształcenia państwowego Przedsiębiorstwa Handlu Chemikaliami "Chemia" w Krakowie.
Od 1994 roku akcje spółki są notowane na warszawskiej giełdzie. We wtorek, po informacji z krakowskiego sądu, notowania poleciały w dół. Około godziny 14:30 traciły na wartości 17 proc. wobec ceny z poprzedniego dnia.
Od marca akcje Almy należą do grupy papierów groszowych, a więc takich, których inwestorzy raczej unikają ze względu na duże ryzyko wahań cen. Obecnie jedna sztuka jest wyceniana poniżej 40 groszy, choć po takich wartościach nie są zawierane transakcje. Ze względu na duże spadki giełda chwilowo zawiesiła handel nimi.