- Strefa euro może wejść w długoletnią stagnację, przerywaną co jakiś czas kolejnymi politycznymi kryzysami - bo to, że czekają nas kolejne referenda w innych krajach w ciągu najbliższych lat, nie jest wykluczone - uważa Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.
Wynik brytyjskiego referendum w sprawie Brexit spowodował w piątek bardzo duże zamieszanie na rynku walutowym. Funt spadł w porównaniu do dolara w okolice poziomu z 1985 roku. Zawirowanie rynkowe uderzyło również w złotego - kurs dolara przekroczył 4 złote, z kolei frank szwajcarski doszedł nawet do poziomu 4,20 złotego.
Kurs złotego do głównych walut w ostatnim tygodniu src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1466412454&de=1466805600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=EURPLN&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=CHFPLN&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>
- W sytuacji, kiedy Brexit stał się tak prawdopodobny jak nigdy dotąd, złoty wypadł słabo na tle regionu. Z jednej strony to kwestia skali zaangażowania na naszym rynku inwestorów zagranicznych za sprawą głębokości naszego rynku, a z drugiej potencjalnych strat gospodarczych, jakie może ponieść Polska, jeżeli Wielka Brytania rzeczywiście opuści Unię Europejską - twierdzi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Wskazuje on, że Londyn był do tej pory trzecim największym płatnikiem składek do UE, co może odbić się na skali przyszłych funduszy unijnych kierowanych do naszego kraju. - Nie należy też zapominać o tym, że Wielka Brytania to też trzeci największy partner handlowy Polski, więc potencjalne utrudnienia w wymianie handlowej najpewniej będą zauważalne. Kluczem jest też fakt, że strefa euro może wejść w długoletnią stagnację, przerywaną co jakiś czas kolejnymi politycznymi kryzysami - bo to, że czekają nas kolejne referenda w innych krajach w ciągu najbliższych lat, nie jest wykluczone - uważa analityk.
- Bez spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego się nie obejdzie. Pytanie też, czy w międzyczasie nastrojów na rynkach nie zepsują też inne czynniki poza Brexitem, jak sytuacja w Chinach, czy też obawy związane z wynikiem wyborów prezydenckich w USA, które będą rosnąć proporcjonalnie do terminu tego wydarzenia. Co ważne, to fakt, że "gołębie" podejście FED do perspektyw podwyżek stóp procentowych w USA ma teraz znacznie mniejsze znaczenie. Mechanizm ten ma sens wtedy, kiedy rynki są gotowe na akceptację większego ryzyka inwestycyjnego, a teraz będzie odwrotnie - wskazuje Marek Rogalski.