"Po dwóch miesiącach stabilizacji, ponownie nasiliły się czynniki inflacjogenne. Ich podstawowym źródłem w tym miesiącu są rosnące koszty, w mniejszym zaś stopniu oczekiwania konsumentów i producentów na temat spodziewanego w najbliższej przyszłości tempa wzrostu cen. Mimo, iż w ostatnim miesiącu oczekiwania te nie nasiliły się, jednak pozostają na podwyższonym w stosunku do roku ubiegłego poziomie" - czytamy w raporcie.
Najsilniej w kierunku wzrostu cen działało osłabienie złotego względem euro i dolara, co w dotychczasowej historii, osłabienie złotego przenosiło się z około 3-4-miesięcznym opóźnieniem na wzrost cen krajowych, wskazano w materiale.
"Szczególnego znaczenia nabiera osłabienie złotego połączone z drożejącymi surowcami na światowych rynkach. Z taką sytuacją mamy do czynienia w ostatnim czasie na rynku ropy naftowej, gdzie oba czynniki: wzrost ceny tego surowca i deprecjacja złotego działają proinflacyjnie ze zdwojoną mocą. Wprowadzenie dodatkowego podatku na benzynę w postaci tzw. opłaty paliwowej, to dodatkowy inflacjogenny czynnik, wcześniej czy później skutkujący wzrostem cen paliw" - czytamy dalej.
Wskazano, że jest prawdopodobny wariant, w którym spółki przetwórstwa naftowego wprowadzą podwyżki cen paliw z pewnym opóźnieniem, z jednej strony licząc na krótką pamięć konsumentów, z drugiej - tłumacząc ów fakt czynnikami zewnętrznymi.
Analitycy zwracają uwagę, że od trzech miesięcy postępuje odwrócenie tendencji i oczekiwania inflacyjne konsumentów stopniowo nasilają się i tendencja ta najprawdopodobniej utrzyma się w najbliższych miesiącach.
Oczekiwania przedsiębiorców co do kształtowania się cen na produkowane przez nich wyroby są nieco bardziej powściągliwe niż w przypadku konsumentów.
"Wśród producentów presja na wzrost cen wyrażona różnicą pomiędzy odsetkiem firm planujących podwyżki, a odsetkiem firm planujących obniżenie cen zmniejsza się. Ciągle jednak są to oczekiwania blisko dwukrotnie wyższe w stosunku do średniej z ubiegłego roku. Ostrożność w podnoszeniu cen wynika zapewne z coraz bardziej pesymistycznych prognoz na temat koniunktury w naszym najbliższym otoczeniu. Coraz wyraźniejsze oznaki spowolnienia w Niemczech a w związku z tym mniejszy popyt u krajowych producentów, nakazują ostrożność w planowaniu podwyżek" - podsumowano w materiale.