Awantura wokół włoskiego budżetu nie ustaje. Przypomnijmy, że dwie populistyczne partie tworzące rząd zaprojektowały dochody i wydatki na przyszły rok tak, by zrealizować obietnice wyborcze. W związku z tym, że w planach są obniżki podatków, inwestycje czy modyfikacje systemu emerytalnego politycy zwiększyli deficyt z 1,8 do 2,4 proc. PKB. To oznacza pogłębienie dziury budżetowej i dalszy wzrost długu, który już teraz jest największy wśród krajów Europy.
Na takie działanie zareagowała Komisja Europejska, która pierwszy raz w historii odrzuciła projekt budżetu przygotowany przez rząd jednego z krajów strefy euro, wyrażając oczekiwanie na poprawki zmniejszające deficyt. Według unijnych urzędników, plany włoskiego rządu w odniesieniu do budżetu naruszają unijne przepisy.
Włosi mają teraz trzy tygodnie na przesłanie poprawionej wersji, jednak jeśli tego nie zrobią, KE nie ma środków na wymuszenie zmian. Na razie nic nie wskazuje na zmianę kursu, bo premier Włoch uparcie twierdzi, że budżet jest dobry, rząd ma wysokie poparcie i nie ma potrzeby zmian.
Włoska gospodarka jest jedną z największych w Europie. Do tego ma mocno rozbudowany system bankowy, a jej obligacje mają inwestorzy na całym świecie. Te finansowe powiązania sprawiają, że turbulencje polityczne odbijają się negatywnie na rynkach finansowych. Efektem były m.in. wyraźne spadki na giełdach we wtorek.
Włoski indeks FTSE MIB znalazł się na najniższym poziomie od lutego 2017 roku. Aż tak źle nie jest na polskiej giełdzie, która jednak pozostaje wrażliwa na zawirowania. Wtorkowa sesja zakończyła się dla dwudziestu największych spółek z GPW przeceną średnio o ponad 2 proc.
Marek Rogalski z Domu Maklerskiego BOŚ dodaje, że Włochy są teraz elementem ryzyka także dla polskiej waluty.
- Dla rynku złotego znaczenie będzie mieć też jutrzejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Nie będzie ono decyzyjne, ale kluczowe mogą okazać się komentarze Mario Draghiego na temat sytuacji we Włoszech. Do tej pory EBC bagatelizował ten problem, ale rynek zaczyna pomału żyć spekulacjami, że bank centralny będzie ostrożniejszy z odchodzeniem od luźnej polityki w 2019 roku. Rośnie ryzyko testowania rejonu 1,13 przez eurodolara, co odbije się na złotym w kursie dolara - wskazuje Rogalski.
Dodaje, że euro pozostaje poniżej 4,30, ale jednocześnie nie widać sygnałów, które mogłyby pchnąć kurs poniżej 4,238-4,2850. Prędzej możliwa jest zwyżka w okolice 4,3150-4,32 zł.
Eksperci sugerują, że o ile Komisji Europejskiej będzie trudno wymusić cokolwiek na włoskim rządzie, większe szanse ma na to rynek finansowy. Byłoby to możliwe przez dalszą przecenę włoskich obligacji, co oznaczałoby wzrost kosztu pożyczania przez nich pieniędzy.
- Zamieszanie wokół planów zwiększenia deficytu budżetowego w przyszłym roku przekłada się na wzrost ryzyka kredytowego i wyprzedaż włoskich obligacji, stawiając pod znakiem zapytania przyszłą stabilność systemu. Różnica w rentownościach włoskich i niemieckich 10-latek przekroczyła 3 pkt. proc. i jest najwyższa od pięciu lat - zauważa Bartosz Sawicki, analityk TMS Brokers.
Wyraz niezadowolenia z obrotu spraw we Włoszech dała ostatnio również jedna z trzech największych na świecie agencji ratingowych. Moody's obniżył rating wiarygodności kredytowej, krytykując rząd Giuseppe Contego za brak planu reform, które mogłyby pomóc wyjść krajowi z gospodarczego impasu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl