Warszawa, 08.03.2016 (ISBnews/ Superfund TFI)
- Podczas poniedziałkowej sesji po raz pierwszy w tym roku inwestorzy płacili za kontrakty na ropę Brent powyżej 40 USD za baryłkę.
Po raz ostatni tak wysoko surowiec notowany był w grudniu ubiegłego roku. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są informacje napływające ze Stanów Zjednoczonych. W USA spada bowiem liczba eksploatowanych odwiertów ropy naftowej - w zeszłym tygodniu ich liczba spadła o 8 i wynosi obecnie 392. Był to już jedenasty z kolei tydzień spadku eksploatowanych odwiertów i jednocześnie najniższa ich liczba od grudnia 2009 roku. Na wyższą wycenę surowca wpływają także spekulacje odnośnie możliwości zamrożenia poziomu wydobycia czarnego złota w krajach z kartelu naftowego OPEC (wcześniej taką decyzję podjęli już przedstawiciele Rosji i Arabii Saudyjskiej), a także przerwy w dostawach z Iraku i Nigerii spowodowane usterkami lub konfliktami wewnątrz tych krajów. Zwyżkom cen ropy nie zaszkodziło nawet to, że do Europy przypłynął tankowcem pierwszy od wielu lat transport irańskiego surowca.
Wszystkie te przesłanki sprawiły, że inwestorzy uwierzyli w kontynuację odbicia cen ropy. Dane z londyńskiej ICE wskazują, że liczba pozycji otwartych przez fundusze, które stawiają na wzrosty cen ropy wzrosła do najwyższych poziomów w historii. Trudno zatem o lepszą rekomendację - być może jesteśmy świadkami powolnego wychodzenia z kryzysu branży naftowej.
Rajd na cenach ropy trwa od połowy stycznia. Zarówno Brent, jak i West Texas Intermediate wyceniane były wówczas poniżej 30 dolarów za baryłkę. Od tamtego czasu wartość tej pierwszej wzrosła o blisko 50%.
Odbicie dotknęło w ostatnim okresie wiele surowców, m.in. metale przemysłowe. Cena miedzi wzrosła od tegorocznego dołka o około 15%, na czym korzysta m.in. KGHM, którego kurs akcji wzrósł w ciągu półtora miesiąca o połowę, a tylko w ciągu ostatnich trzech sesji o ponad 12%.
Paweł Grubiak - członek zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI