Mimo rozpoczętego w poprzednim tygodniu ważnego spotkania przedstawicieli branży naftowej w amerykańskim mieście Houston, nie padły żadne przełomowe informacje, które mogłyby zachwiać notowaniami ropy naftowej. Przekaz polityków i przedsiębiorców z tego sektora cechował się jednak ostrożnością w zakresie prognoz dla rynku ropy na kolejne lata. Kraje OPEC zapowiedziały wygaśnięcie porozumienia naftowego wraz z końcem 2018 r., a więc zgodnie z oczekiwaniami, zapowiadając jednocześnie dalszą współpracę w 2019 r. Szczegółów jednak zabrakło, więc na konkretne informacje z OPEC prawdopodobnie trzeba będzie poczekać do oficjalnego spotkania kartelu w czerwcu.
Z kolei w Stanach Zjednoczonych sytuacja jest prosta: praktycznie wszystkie kluczowe instytucje na rynku ,,czarnego złota" zapowiadają dalszy wzrost produkcji ropy naftowej z łupków. W piątek firma Baker Hughes poinformowała o ubiegłotygodniowym spadku liczby funkcjonujących wiertni w USA, ale może to być zjawisko przejściowe. Zwłaszcza, że Międzynarodowa Agencja Energetyczna prognozuje wzrost produkcji ropy naftowej z łupków w USA w kwietniu o 131 tysięcy baryłek dziennie do rekordowego poziomu 6,95 mln baryłek.
Stany Zjednoczone prześcignęły już Arabię Saudyjską pod kątem produkcji ropy naftowej, wybijając się na drugie miejsce w tym zestawieniu i ustępując tylko Rosji. Dynamika wzrostu wydobycia ropy w USA jest duża, więc o ile to się nie zmieni, to najpóźniej w przyszłym roku Stany Zjednoczone staną się największym globalnym producentem ,,czarnego złota".
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI