Tak dynamiczna, ale i optymistyczna końcówka tygodnia, rozbudziła w inwestorach nadzieje na to, że przewaga niedźwiedzi na rynku złota nareszcie dobiegła końca. Na takie stwierdzenia może być jeszcze zbyt wcześnie, ale nie ulega wątpliwości, że powrót cen złota ponad psychologiczną barierę 1200 USD za uncję jest korzystny dla strony popytowej z punktu widzenia analizy technicznej. Oczywiście istotny wpływ na sytuację na wykresie złota miało to, co się działo z dolarem: amerykańska waluta w ostatnich dniach osłabiała się, wywierając presję na wzrost notowań surowców.
Z kolei fundamenty rynków metali szlachetnych pozostają słabe. Na rynku złota mamy do czynienia z nadwyżką, a popyt jest na razie stłumiony. Mogą o tym świadczyć chociażby dane dotyczące importu złota do Chin przez Hongkong. W lipcu import ten spadł aż o 45% w stosunku do wcześniejszego miesiąca. Wyniósł on niecałe 45 ton w lipcu, podczas gdy jeszcze w czerwcu było to prawie 81 ton. Jednak warto mieć na uwadze to, że czerwiec był pod tym względem wyjątkowo dobry - wtedy import złota przez Hongkong do Chin wzrósł o ponad 40% w ujęciu mdm i osiągnął rekord.
Ze względu na to, że Chiny nie publikują oficjalnych danych dotyczących importu złota, informacje o przepływie kruszcu przez Hongkong dają pewien obraz sytuacji. Jest on jednak tylko częściowy, więc nie może być traktowany jako jednoznaczny wskaźnik pokazujący chiński popyt na kruszec.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI