Zniżka cen ropy naftowej to efekt oczekiwań związanych ze zwiększaniem globalnej podaży ropy naftowej. Taki scenariusz jest teraz już praktycznie pewny, biorąc pod uwagę rosnącą produkcję ropy w Stanach Zjednoczonych oraz planowane zmiany w porozumieniu naftowym OPEC i Rosji.
W przypadku USA, nowe informacje dotyczące wzrostu podaży pojawiły się w poprzednim tygodniu. EIA (Energy Information Administration), będąca częścią Departamentu Energii, podała w swoim miesięcznym raporcie, że marcowa produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych wyniosła 10,47 mln baryłek, czyli osiągnęła kolejny rekord. Dodatkowo, firma Baker Hughes oznajmiła, że w poprzednim tygodniu po raz kolejny wzrosła liczba funkcjonujących punktów wydobycia ropy naftowej w USA. We wtorek i środę mają zostać opublikowane raporty dotyczące zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Według prognoz, zapasy te spadły i taki scenariusz jest uwzględniony w cenach ropy. USA to największy konsument tego surowca na świecie.
Sytuacja w Stanach Zjednoczonych sprzyja spadkom cen ropy, jednak nie jest ona niczym nowym: wzrost produkcji ropy w tym kraju utrzymuje się od dłuższego czasu. Z tej przyczyny jeszcze ważniejszym czynnikiem cenotwórczym na rynku tego surowca jest obecnie kwestia potencjalnych zmian w porozumieniu naftowym państw OPEC i niektórych krajów non-OPEC. Już 22 czerwca w Wiedniu spotkają się przedstawiciele tych krajów, a rezultatem ich dyskusji może być podniesienie limitów produkcji ropy.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI