Nagłe ożywienie strony popytowej na rynkach obu tych metali wynikało przede wszystkim z kolejnej fali spadków notowań amerykańskiego dolara. Waluta USA już od końcówki stycznia próbuje się odbić w górę po wcześniejszych wielotygodniowych zniżkach, jednak wyhamowanie spadków na razie wydaje się nietrwałe.
Zniżce wartości amerykańskiego dolara sprzyjały obawy o eskalację konfliktu handlowego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Krok w kierunku oziębienia relacji tych krajów zrobił Donald Trump, który w ubiegłym tygodniu podpisał memorandum uruchamiające procedurę wprowadzenia ceł na chińskie dobra o wartości około 60 mld USD. Na razie konkretnych działań ze strony Chin nie ma, ale władze tego kraju dobitnie podkreśliły w wypowiedziach, że jeśli Trump nie złagodzi swojej postawy dotyczącej działań protekcjonistycznych, to Chiny bez wahania odpowiedzą utrudnieniami handlowymi wycelowanymi w USA.
Powyższe informacje sprzyjają wzrostom cen złota w dwójnasób. Po pierwsze, właśnie poprzez negatywną korelację tego surowca z notowaniami amerykańskiego dolara. Po drugie, ze względu na status złota jako ,,bezpiecznej przystani", który przyciąga kapitał na ten rynek w okresach niepewności gospodarczo-politycznej.
Wraz ze złotem w górę pną się notowania srebra. Również na tym rynku widoczne było dynamiczne odbicie w górę. Srebro w ostatnim roku radziło sobie słabo w porównaniu ze złotem, co niektórych inwestorów skłania to przemyśleń, że gwiazda srebra mocniej zaświeci od złota w kolejnych miesiącach.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI