Disneyland w Paryżu otwarty został w 1992 roku i od samego początku walczył o przetrwanie. Prognozy odwiedzin przez turystów były zbyt optymistyczne, a długi, które zaciągnięto na sfinansowanie jego budowy wysokie.
Obiekt położony jest na 22 km2 około 30 km na wschód od Paryża, ale dotąd tylko połowa powierzchni została zagospodarowana - podaje Agencja Reutera.
Teraz amerykański koncern zdecydował się przejąć firmę Euro Disney i wyprowadzić ją z giełdy.
Najpierw wykupił 9 proc. akcji od saudyjskiego miliardera, księcia Alwaleed'a bin Talala, zwiększając swój udział do 85,7 proc.
Saudyjska spółka Kingdom Holding, która ma m.in. ponad 5 proc. akcji Twittera, ogłosiła, że zarobiła na całej transakcji 61 mln dolarów. Tylko jedną dziesiątą pieniędzy dostała w gotówce, reszta zamieniona została na akcje Walt Disney Co.
Za pozostałe akcje oferuje 2 dolary za sztukę, co daje 67-procentową premię w porównaniu z ich notowaniami giełdowymi.
Akcje Euro Disney na giełdzie natychmiast skoczyły do poziomu 1,98 euro, czyli o 65 proc.
Jeśli Amerykanom uda się przejąć minimum 95 proc. akcji, to będzie mógł je wycofać z paryskiej giełdy Euronext.
Finanse Euro Disney mocno ucierpiały od ataków terrorystycznych w Paryżu w 2015 roku - podaje Agencja Reutera. Skończyło się to spadkiem liczby odwiedzających.
Strata za 2016 rok wyniosła 705 mln euro. Na minusie spółka była już zresztą od wielu lat, głównie przez wysokie koszty obsługi długu.
Walt Disney zapowiedział, że zrefinansuje po przejęciu 1,5 mld euro długu, co poprawi pozycję finansową firmy.