Po wypowiedziach Donalda Trumpa w reakcji na zamieszki w Charlottesville przedstawiciele największych amerykańskich firm zrezygnowali z uczestnictwa w komisjach doradczych. Wall Street zareagowała nerwowo. Czwartkowa sesja zakończyła się mocnymi spadkami.
Powodem demonstracji zorganizowanej w ubiegłą sobotę w Charlottesville w południowym stanie Wirginia, było planowane przez władze tego miasteczka usunięcie pomnika generała Roberta E. Lee, jednego z dowódców armii Konfederacji. Oczekiwania demonstrantów poparł w ostatnich dniach prezydent.
To wywołało najpierw rezygnację z komisji doradczej Białego Domu ds. inicjatyw w dziedzinie zatrudnienia w przemyśle czarnoskórego Kennetha Fraziera, dyrektora wykonawczego firm farmakologicznej Merck Co. Po decyzji Fraziera swoją rezygnację ogłosili inni członkowie tej komisji, np. szefowie IBM i PepsiCo, m.in. przez naciski akcjonariuszy tych firm.
W wyniku reakcji łańcuchowej wycofali się też szefowie m.in. General Electric, 3M Co., United Technologies Corp. i Campbell Soup - podaje PAP. Do krytyków dołączył też Tim Cook, dyrektor wykonawczy Apple Inc., choć ten akurat nie musiał się wycofywać z pracy w komisjach, bo w nich nie uczestniczył.
Donald Trump rozwiązał w środę dwie komisje doradcze Białego Domu, w skład których wchodzili przedstawiciele wielkich firm: Strategic and Policy Forum oraz Manufacturing Council. To wywołało obawy, że wypowiedzi prezydenta zagrażają realizacji programu ekonomicznego obecnej administracji. Chodzi przede wszystkim o reformę systemu podatkowego i modernizację infrastruktury kraju.
Dodatkowo na rynku pojawiły się pogłoski o możliwej rezygnacji dyrektora Krajowej Rady Gospodarczej - Gary'ego Cohna, główny doradca ekonomiczny, były prezes Goldman Sachs. Ten jednak później dementował plotki. Pogłoski wzięły się stąd, że demonstranci w Charlottesville wykrzykiwali hasła antyżydowskie. Zarówno Cohn, jak i sekretarz skarbu Steven Mnuchin, a także zięć i córka Trumpa wyznają judaizm.
Inwestorów niepokoi do tego cały czas możliwość konfliktu z Koreą Północną a do tego wszystkiego doszedł jeszcze atak terrorystów w Barcelonie. Giełda zareagowała na te wszystkie negatywne przesłanki spadkami.
Indeks Dow Jones Industrial na zamknięciu stracił 1,24 proc. i kończył dzień na poziomie 21750,73 pkt. To najsilniejszy spadek tego indeksu od trzech miesięcy. Niedawno wielokrotnie bił jednak historyczne rekordy, więc skala spadków jest po części uzasadniona - po prostu poziom wycen akcji jest już dość wyśrubowany.
S&P 500 zniżkował o 1,54 proc. do 2.430,01 pkt. i był to największy spadek tego indeksu od trzech miesięcy. W tym roku spadał więcej niż 1 proc. tylko cztery razy. Nasdaq Composite stracił 1,94 proc. i wyniósł 6221,91 pkt.
Notowania na Wall Street w czwartek src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1502949600&de=1502978400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=Nasdaq&colors%5B1%5D=%23e823ef&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>
Do spadków na DJI najmocniej przyczyniły się walory Wal-Mart, choć sieć sklepów zaraportowała zgodne z prognozami wyniki za drugi kwartał. Zysk na akcję Wal-Mart w drugim kwartale wyniósł 1,08 dol. Rynek oczekiwał 1,07 dol. Spółka podwyższyła dolną prognozę całorocznego zysku na akcję do 4,30-4,40 dol. z 4,20-4,40 dol. Inwestorów zaniepokoiły jednak informacje o redukcji marż w wyniku obniżania cen w sklepach i rozwoju działalności e-commerce.
4-proc. spadki dotknęły akcje Cisco. Producent sprzętu IT rozczarował wynikami za czwarty kwartał roku podatkowego.
Dobre dane z gospodarki
Z USA napłynął w czwartek szereg danych makroekonomicznych. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA spadła o 12 tys. do 232 tys. wobec 244 tys. przed tygodniem. To drugi najniższy wynik od 1973 r. - podaje PAP.
Produkcja przemysłowa w USA w lipcu wzrosła o 0,2 proc. mdm. Oczekiwano wzrostu wskaźnika o 0,3 proc. mdm wobec 0,4 proc. w czerwcu. Wzrost wskaźnika ponownie ograniczała produkcja aut, która spadła o 3,6 proc., po raz 4. w ostatnich 5 miesiącach.
Indeks aktywności wytwórczej Philadelphia Fed wyniósł w sierpniu 18,9 pkt. Oczekiwano 18,0 pkt. Miesiąc wcześniej wskaźnik wyniósł 19,5 pkt.
Amerykański indeks wyprzedzający koniunktury w lipcu wzrósł o 0,3 proc. - podała Conference Board. Analitycy tego się właśnie spodziewali. W czerwcu indeks wzrósł o 0,6 proc.
W środę wieczorem rynek zapoznał się z zapisami przebiegu lipcowego posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej, które zostały odebrane jako gołębie.
Z protokołu wynika, iż bankierzy z Fed obawiają się o sytuację inflacyjną w USA. Wielu uczestników lipcowego spotkania jako prawdopodobne oceniło, że inflacja może pozostać poniżej 2-proc. celu na dłużej niż wynika to z ich obecnych prognoz. Kilku wskazało, że ryzyka dla perspektyw inflacyjnych mogą być skierowane w dół.
Niepewność Rezerwy odnośnie inflacji osłabiła oczekiwania na kolejną podwyżkę stóp proc. w USA w 2017 r. Implikowane prawdopodobieństwo podwyżki stopy fed funds do końca 2017 r., wyceniane przez kontrakty na stopę Fed, spadało nawet do 40 proc. z ok. 50 proc., a w czwartek wynosi ok. 45 proc.
Rynków nie zaskoczyła zapowiedź ogłoszenia daty rozpoczęcia procesu redukcji sumy bilansowej "na najbliższym posiedzeniu", co potwierdziło wcześniejsze oczekiwania na poinformowanie o tej decyzji we wrześniu. Nie musi to oznaczać automatycznego wcielenia nowej polityki życie.
Loretta Mester, prezes Fed z Cleveland, w środowym wywiadzie dla Reutersa, udzielonym po publikacji minutek, oceniła, że niska inflacja nie powinna odstraszyć Fed od decyzji o kolejnych podwyżkach stóp proc.