Nowojorskie giełdy zareagowały na wyniki referendum w Wielkiej Brytanii bardzo dużymi spadkami indeksów. Ucierpiały zwłaszcza banki, dla których była to najgorsza sesja od 2011 roku. Ocenia się, że straty na światowych rynkach akcji sięgają dwóch bilionów dolarów.
Indeks Dow Jones na koniec piątkowej sesji stracił 3,4 proc., S&P 500 spadł o 3,6 proc., Nasdaq Comp. zniżkował o 4,12 proc.
Mocno traciły akcje amerykańskich banków. Akcje Citigroup traciły w ciągu dnia ponad 7 proc. Około 5 proc. traciły kursy Goldman Sachs oraz JPMorgan.
Inwestorzy szukali okazji do zakupów akcji defensywnych sektorów. Jako jedyne zyskiwały na wartości spółki użyteczności publicznej, rosły też takie firmy, jak Wal-Mart, którego działalność koncentruje się na rynku amerykańskim oraz firma telekomunikacyjna Verizon.
Silne spadki na nowojorskich giełdach to reakcja na wyniki czwartkowego referendum w sprawie wyjścia przez Wielką Brytanię z Unii Europejskiej. Z opublikowanych w piątek rano rezultatów czwartkowego referendum wynika, że 51,9 proc. wyborców zagłosowało za opuszczeniem UE, a 48,1 proc. za pozostaniem we Wspólnocie. Niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników szef rządu w Londynie David Cameron zapowiedział, że poda się do dymisji. Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon poinformowała, że nowe referendum w sprawie odłączenia się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa jest bardzo prawdopodobne.
Rynki finansowe nie były przygotowane na takie wyniki referendum. Główne europejskie giełdy notowały silne wzrosty na poprzednich kilku sesjach na fali spekulacji, że nie dojdzie do Brexitu. Na pozostanie Wielkiej Brytanii wskazywało większość ostatnich sondaży przedreferendalnych.
- Brexit może wiązać się z znacznym szokiem finansowym. Dobrą widomością jest jednak to, że sytuacja nie przypomina tej z czasu upadku banku Lehman Brothers. Nie mamy do czynienia z kryzysem na rynku międzybankowym, którego rezultatem byłoby nagłe zatrzymanie się światowej gospodarki - ocenił Mohamed El-Erian - główny doradca ekonomiczny w Allianz.
- Obecny szok związany jest z dużymi zmianami instytucjonalnymi. Doprowadzi to do ruchów na rynkach finansowych. Szczególnie duże ruchy możliwe są na akcjach spółek z sektora finansowego - dodał.
Część analityków zastanawia się, czy reakcja rynków nie była jednak trochę przesadzona.
- Czas pokaże, czy nie mamy do czynienia z przesadną reakcją. Poważne reakcje inwestorów, z którymi mamy obecnie do czynienia, świadczą o tym, że jest duża niepewność. Rynek analizuje wyniki referendum pod kątem tego, czy w przyszłości nie dojdzie do innych, podobnych ruchów w innych krajach - powiedział Chris Konstantinos, dyrektor zarządzania międzynarodowym portfelem w Riverfront Investment.
Trzy główne agencje ratingowe Moody's, S&P 500 oraz Fitch poinformowały, że wynik brytyjskiego referendum będzie miał negatywne konsekwencje dla ratingów kredytowych Wielkiej Brytanii. Obecnie kraj ma najwyższy możliwy rating na poziomie AAA.