Ostatnio odnotowane wypadki wskazują na potrzebę objęcia dronów - bezzałogowych statków powietrznych - systemem nadzoru przestrzeni powietrznej, którym mógłby zawiadywać Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC), uważają eksperci.
W Krzesinach, w wojskowej bazie lotniczej, mechanik remontujący samolot F-16 stwierdził uszkodzenia poszycia i części zbiornika paliwa, które najprawdopodobniej powstało w wyniku kolizji z dronem. Konkretne okoliczności zdarzenia ma zbadać specjalna komisja. Do kolejnego zdarzenia doszło na lotnisku Chopina w Warszawie. Podchodzący do lądowania samolot pasażerski minął się niebezpiecznie blisko z bezzałogowym statkiem powietrznym.
Za spowodowanie katastrofy w ruchu lotniczym grozić może nawet do 12 lat więzienia. Za samo latanie dronem w strefie kontrolowanej lotniska można narazić się na sankcję karną w postaci 5 lat pozbawienia wolności.
Eksperci są zgodni, że tego typu sytuacji może być coraz więcej. Zakup drona nie stanowi dziś problemu, można go dostać od ręki w większości sklepów ze sprzętem elektronicznym.
Profesjonalni operatorzy dronów muszą posiadać specjalne uprawnienia "operatora bezzałogowego statku powietrznego" (UAVO - Unmanned Aerial Vehicle Operator). Niestety nie dotyczy to amatorów, a to właśnie oni powodują większość niebezpiecznych zdarzeń w powietrzu.
Problem bezpieczeństwa użytkowania bezzałogowych maszyn latających zaczyna być coraz bardziej dostrzegalny, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń.
"Każdego drona należałoby wyposażyć w moduł GPS umożliwiający jego lokalizację. Potrzebny jest też system nadzoru przestrzeni powietrznej, który pozwalałby na obserwacje ruchu tego typu urządzeń, a w razie zagrożenia, na błyskawiczne przejęcie kontroli nad jednostką lub ewentualne jej zestrzelenie. Nadzór nad systemem mógłby przejąć Urząd Lotnictwa Cywilnego. To problem, który rozwiązać trzeba natychmiast, nie można czekać aż dojdzie do tragedii. Mamy obecnie szansę na zminimalizowanie zagrożenia ze strony nieodpowiedzialnych użytkowników dronów" - powiedział ISBnews dr Mariusz Sokołowski z Katedry Nauk o Bezpieczeństwie Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobnego zdania jest ekspert od spraw dronów Artur Książek, przedstawiciel firmy Dron House - producenta innowacyjnych rozwiązań dla sektora bezzałogowych statków powietrznych.
"Należy zdać sobie sprawę, że jedynie system lokalizacji maszyn bezzałogowych w czasie rzeczywistym może uchronić nas w przyszłości od zagrożeń związanych z wykorzystaniem dronów. Proponowane przez nas rozwiązania polegają na lokalizowaniu statków bezzałogowych za pomocą sieci GSM. Jednak do ich wprowadzenia niezbędne są rozwiązania legislacyjne zmuszające producentów dronów do montowania panelu lokalizującego w urządzeniach. To rozwiązanie pozwala przejąć kontrolę nad niepokornym dronem i bezpiecznie sprowadzić go na ziemię. Zaletą systemu jest jego niemal nieograniczony zasięg" - powiedział Książek w rozmowie z ISBnews.
Polska jest jednym z liderów w opracowywaniu technologii zabezpieczających przed dronami, zarówno w kwestii niezamierzonych kolizji, jak i celowego wrogiego użycia tych maszyn. Rosnąca liczba dronów stwarza nowe zagrożenia. Drony można również wykorzystywać jako maszyny szpiegowskie, zarówno w wojsku jak i w przemyśle lub latające bomby w rękach terrorystów.
Rynek dronów to jedna z najbardziej przyszłościowych branż światowej gospodarki. Globalny rynek dronów oceniany jest przez ekspertów na 7 mld USD, a ta kwota może się podwoić w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Najlepszym na to przykładem jest wart 3 mld zł program wyposażenia polskiej armii w maszyny bezzałogowe. Według ekspertów, stwarza to niepowtarzalną szanse na wzmocnienie tymi pieniędzmi polskich producentów tego typu rozwiązań, których produkty są konkurencyjne na światowych rynkach. Eksperci oceniają, że krajowy przemysł jest w stanie w 70% pokryć zapotrzebowanie wojska na tego typu sprzęt.
